Prawosławny katolikos-patriarcha Gruzji Eliasz II oświadczył, że można było uniknąć wojny na Kaukazie w 2008 r. – Tragiczne wydarzenia w Abchazji i Cchinwali nie powinny się zdarzyć – powiedział hierarcha na spotkaniu z nauczycielami.
– Kiedy okręt jest na morzu, jego kapitan powinien wiedzieć, gdzie znajdują się rafy, aby je ominąć. Natknęliśmy się na takie rafy, mury i uderzyliśmy o nie głową, choć mogliśmy ich uniknąć i głowy nie rozbić – wskazał 76-letni katolikos. Jego zdaniem „nie ma takiego muru ani ślepego zaułka, których nie można by ominąć”. – Zawsze jest jakieś wyjście – zauważył Eliasz II.
– Nie powinniśmy naśladować minionych wydarzeń. Musimy czekać i przewidywać, co może się zdarzyć i co powinniśmy zrobić, by zapobiec pewnym wydarzeniom – uznał zwierzchnik Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego.
Abchazja i Osetia Południowa, której stolicą jest Cchinwali, de facto odłączyły się od Gruzji po wojnie rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 r. Wywołanie wojny przypisuje się działaniom gruzińskiego prezydenta Micheila Saakaszwilego. Opublikowany 30 września br. raport międzynarodowej komisji powołanej do zbadania konfliktu głosi, że to Gruzja „rozpoczęła nieuzasadnioną wojnę” dokonując ostrzału artyleryjskiego Cchinwali nocą z 7 na 8 sierpnia 2008 r. Według autorów raportu użycie siły przez armię gruzińską było nieuzasadnione w rozumieniu prawa międzynarodowego.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.