Opozycyjny kandydat na prezydenta Afganistanu Abdullah Abdullah oświadczył w niedzielę, że nie weźmie udziału w drugiej turze wyborów prezydenckich 7 listopada, gdyż nie zostały spełnione jego żądania dotyczące zmian w komisji wyborczej.
Abdullah zarzucał oszustwa Niezależnej Komisji Wyborczej (IEC), która ogłosiła wyniki pierwszej tury wyborów 20 sierpnia. W celu zapewnienia uczciwości II tury domagał się odwołania szefa IEC Azizullaha Ludina i zastąpienia go inną osobą z Komisji, a także zawieszenia trzech ministrów.
Ponieważ jednak jego żądania nie zostały spełnione, Abdullah oświadczył w telewizyjnym wystąpieniu: "Nie wezmę udziału w wyborach 7 listopada", bo "transparentne wybory nie są możliwe".
"Ta decyzja (...) nie przyszła mi łatwo. Podjąłem ją po licznych konsultacjach z narodem Afganistanu, swoimi zwolennikami i wpływowymi przywódcami" - dodał Abdullah.
Jak powiedział później dziennikarzom, nie wezwał swoich zwolenników do bojkotu głosowania. "Nie wystosowałem takiego apelu" - oświadczył.
W pierwszej turze wyborów doszło do masowych fałszerstw głosów na rzecz ustępującego prezydenta Hamida Karzaja.
Według rezultatów ogłoszonych przez Komisję dwa miesiące po pierwszej turze Karzaj zdobył w niej 49,67 proc. głosów, a Abdullah - 30,59 proc.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.