Trzy i pół tysiąca rodziców w Anglii obchodzi i nagina co roku przepisy w sprawie rejonizacji szkół państwowych, podając fikcyjne adresy na zgłoszeniach po to, by wysłać dzieci do tych placówek, które mają lepszą renomę.
Władze lokalne powinny położyć kres takim praktykom - podkreślono w opublikowanym we wtorek raporcie agendy ds. szkół (Office of the Schools Adjudicator - OSA). Do kompetencji OSA należy m. in. nadzór nad praktyką przyjmowania uczniów do szkół i rozstrzyganie sporów między szkołami, a lokalnymi władzami samorządowymi. Urząd nie rozpatruje skarg rodziców na szkoły, które odmówiły przyjęcia ich dziecka.
Zdesperowani rodzice zdecydowani posłać dziecko do lepszej szkoły państwowej uciekają się do wymyślnych oszustw, np. podając adres znajomych, krewnych lub podstawionych osób jako swój własny, wynajmują na pewien czas mieszkanie w dzielnicy, z której wybrana przez nich szkoła przyjmuje dzieci, pozorują separację albo podają adres pustostanu.
Według raportu OSA lokalne władze samorządowe, którym podlegają szkoły państwowe powinny kierować sprawy do sądu przeciwko rodzicom dopuszczającym się takich oszustw, ponieważ poświadczenie własnym podpisem nieprawdy na oficjalnym formularzu stanowi krzywoprzysięstwo.
Autor zleconego przez rząd raportu, szef OSA Ian Craig uznał, że takie oszustwa są faktycznie "formą kradzieży" miejsca w szkole, które się dziecku nie należy, a tym samym pozbawienia miejsca dziecka, które powinno je dostać.
Craig nie sądzi zarazem, aby oszustwo przepisów o rejonizacji szkół państwowych powinno być osobnym wykroczeniem. Nie jest przekonany, czy sądy orzekałyby w takich sytuacjach karę pozbawienia wolności. Obecnie za szkolne oszustwa grozi grzywna lub nakaz pracy społecznej.
Craig jest sceptyczny wobec grzywien. Wskazuje, że rodziców, których stać na fikcyjny wynajem mieszkania, będzie stać na zapłacenie grzywny. Opowiada się za usuwaniem dzieci ze szkół, jeśli ich rodzicom udowodni się oszustwo i nagłaśnianiem przypadków rodzicielskich oszustw w mediach.
O tym, jakie kary stosować wobec rodziców naginających i obchodzących przepisy o rejonizacji szkół, zadecyduje osobny raport, którego sporządzenie zlecił minister ds. szkół Ed Balls. Na podstawie jego ustaleń rząd może podjąć inicjatywę ustawodawczą.
"Oszukiwanie systemu rejonizacji jest naganne, ale problem trzeba rozwiązać zwiększając liczbę miejsc w szkołach o dobrej renomie, a nie przez niemądrą kampanię w mediach" - uważa rzecznik ds. szkół partii liberalno-demokratycznej David Laws.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.