Adam i Ewa popełnili w raju falstart. W tajemnicy Bożego Narodzenia Bóg sam zaprasza nas do udziału w życiu Trójcy Świętej. Ale na nieco innych zasadach...
Św. Ireneusz nie używa wprost słów "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem". Wie, że mogą zostać źle zinterpretowane. Często jednak, w kontekście wcielenia Słowa, pisze o włączeniu człowieka w życie Boga. Ta subtelna różnica pozwala ustrzec się przed poważnym błędem.
Ireneusz pokazuje jedno - pod miała i radosną, ale jednak zewnętrzną warstwą ozdobionych choinek, opłatków i pięknie zastawionego wigilijnego stołu, nawet pod wzruszającymi kolędami i pięknymi jasełkami, kryje się coś znacznie głębszego - jedna z największych tajemnic historii - Bóg, który podnosi stworzonego przez siebie człowieka tak wysoko, że chce uczynić go częścią swojego życia. Odtąd już nic nie jest takie, jak dotychczas. Bóg dotknął ziemi, poczuł ból, ludzką radość, zmęczenie. Żył w ciele i w ten sposób uświęcił nasze życie, podnosząc jego znaczenie. I swoim życiem, którego finałem jest śmierć i zmartwychwstanie otworzył nam drzwi do życia w Bogu. Życia w Miłości, która nie ma końca. Jeśli w ten sposób spojrzymy na Boże Narodzenie, jeśli przez ten pryzmat zobaczymy swoje życie, to odtąd nic nie może pozostać takie, jak było wcześniej. Bo każda, nawet najprostsza czynność, jaka wykonujemy, jest kolejnym etapem do pełnego życia w Jezusie Chrystusie, Bogu Ojcu i Duchu Świętym. Dlatego szkoda czasu na marnowanie nawet najkrótszych chwil.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.