W kraju dotkniętym przez dramat wojny paschalne orędzie jawi się jako światełko nadziei w ciemnym tunelu smutku i łez.
Na Ukrainie kolejny już Wielki Tydzień przeżywany jest w cieniu konfliktu na wschodzie kraju. Stąd też zbliżające się święta, przeżywane w tym roku razem przez chrześcijan tradycji wschodniej i zachodniej, nabierają szczególnego znaczenia. W kraju dotkniętym przez dramat wojny paschalne orędzie jawi się jako światełko nadziei w ciemnym tunelu smutku i łez.
W atmosferę Wielkiego Tygodnia wprowadziła chrześcijan na Ukrainie Niedziela Palmowa, której widocznym znakiem były palmy niesione tak przez katolików, jak i prawosławnych. Podobnie będzie w poranek Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego, gdy w kościołach i cerkwiach na całej Ukrainie zabrzmi wspólne orędzie paschalne. Ale tegoroczne święta są dla wielu Ukraińców, także czasem cierpienia i bólu.
Symbolem stało się miasto Awdijiwka, w którym codzienne obstrzały niszczą linie energetyczne, a ludność żyje dzięki pomocy organizacji humanitarnych. Dla przewodniczącego rzymskokatolickiego episkopatu Ukrainy, metropolity lwowskiego abp. Mieczysława Mokrzyckiego, liturgia Wielkiego Tygodnia odzwierciedla historię ukraińskiego narodu i Kościoła: „Dwadzieścia pięć lat temu przeżywaliśmy odzyskanie niepodległości przez Ukrainę i wskrzeszenie struktur kościelnych w tym kraju, zmartwychwstanie tego Kościoła. Ale wiemy, że z czasem przychodzi także Wielki Tydzień i nasz Kościół przez te dwadzieścia pięć lat jest także doświadczany. Wierzymy, że te cierpienia i starania ludzi będą złożone razem z ofiarą Chrystusa na krzyżu w Wielki Piątek, a wkrótce doczekamy się także radości Chrystusa zmartwychwstałego”.
Ważną inicjatywą będzie ekumeniczny Marsz Wielkanocy, planowany w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego w Zaporożu, mieście położonym blisko terenów, na których toczą się działania zbrojne. Zgromadzi on chrześcijan różnych wyznań, którzy w ten sposób zamanifestują wspólne dążenie do pokoju.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.