Wozy straży pożarnej otoczyły w środę główną siedzibę Komisji Europejskiej (KE) w Brukseli, gdzie na podziemnej kondygnacji pojawił się dym. Okazało się jednak, że pożaru tam nie ma, a ogień - który strażacy szybko ugasili - wybuchł na pobliskiej budowie.
Służby prasowe zapewniły PAP, że nie ma strat materialnych ani rannych; budynek KE, znany jako Berlaymont, nie został ewakuowany a urzędnicy pracują normalnie.
"Nie było ognia w KE, był natomiast dym pochodzący z budowy obok. Zapaliły się tam składowane drewniane panele, a ponieważ miejsce robót jest tuż obok Berlaymonta na poziomie garaży, dym dostał się do podziemi siedziby KE" - powiedział PAP przedstawiciel służb prasowych.
Na podstawie informacji brukselskiej straży pożarnej służby te szybko zdementowały podaną przez siebie wcześniej informację o tym, że na skutek pożaru na budowie drogowo-kolejowej niewielki ogień wybuchł także w jednym z pomieszczeń technicznych na poziomie -1 gmachu Berlaymont.
Widok kilkunastu wozów strażackich, policji i karetek pogotowia wokół Berlaymonta przypomniał o pożarze, jaki wybuchł tam w maju ubiegłego roku, powodując konieczność zamknięcia gmachu na tydzień. Ogień pojawił się wówczas na skutek spięcia w instalacji elektrycznej w pomieszczeniu technicznym na poziomie -1 a następnie przedostał wewnętrznymi szybami na 13. piętro, gdzie mieszczą się biura przewodniczącego Jose Manuela Barroso oraz sala posiedzeń Komisji Europejskiej.
Prasa i eksperci wytknęli potem, że oddany ledwie pięć lat wcześniej do użytku (po wieloletniej i kosztownej renowacji) gmach, który miał być supernowoczesny i spełniać wszystkie wymogi bezpieczeństwa, nie jest w pełni wyposażony na wypadek pożaru.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.