Setki tysięcy Katalończyków w poniedziałek w Barcelonie domagały się od rządu Hiszpanii zgody na zaplanowane na 1 października referendum w sprawie niezależności regionu. Organizatorzy mówią o ponad milionie demonstrantów.
"Dziś ponad milion Katalończyków wyraziło wolę decydowania wreszcie o własnej przyszłości. Premier Hiszpanii Mariano Rajoy nie będzie mógł już sprzeciwiać się realizacji woli wyrażonej w referendum" - powiedział Enric Blanes, rzecznik separatystycznej organizacji obywatelskiej ANC.
ANC i inne organizacje za pomocą blisko 2 tys. autokarów sprowadziły do Barcelony zwolenników niepodległości Katalonii z całego regionu. Ulice wokół centralnego placu w Barcelonie, placu Katalońskiego, szczelnie wypełniały pary, młodzi ludzie i całe rodziny - pisze agencja APA.
Minutą ciszy uczczono pamięć ofiar sierpniowych zamachów terrorystycznych w Barcelonie i pobliskim Cambrils, w których zginęło 14 osób, a 120 zostało rannych. Większość demonstrantów miała na sobie jaskrawo żółte koszulki z białym napisem "Si" (tak). Wielu przyszło z niepodległościowymi flagami Katalonii, esteladas. Wnoszono okrzyki "votarem" (będziemy głosować) i "independencia" (niepodległość).
Marsze niepodległościowe, organizowane w Barcelonie co roku 11 września, czyli w dniu Święta Narodowego Katalonii, regularnie przyciągają ponad 1,5 mln ludzi - pisze APA.
Hiszpańska prasa podała w poniedziałek, że Rajoy przewodzi nieformalnej grupie, która poprzez działania prawne i administracyjne chce zablokować katalońskie referendum, m.in. pozbawiając organizatorów plebiscytu materiałów do jego przeprowadzenia, w tym urn i kart do głosowania.
W czwartek hiszpański Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodną z prawem przyjętą dzień wcześniej ustawę parlamentu Katalonii umożliwiającą rozpisanie referendum w sprawie secesji regionu, a hiszpański prokurator generalny poinformował, że skieruje do sądu pozew przeciwko premierowi regionalnego rządu Katalonii Carlesowi Puigdemontowi oraz jego ministrom, którzy są odpowiedzialni za organizację referendum.
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.