Europosłowie Zdzisław Krasnodębski (PiS) i Marek Jurek (Prawica Rzeczypospolitej) napisali list do szefa PE Antonio Tajaniego ws. wypowiedzi szefa Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy Guya Verhofstadta. Chodzi o jego słowa nt. Marszu Niepodległości podczas środowej debaty w PE.
W środę w PE eurodeputowani reprezentujący większość frakcji wzywali polskie władze do respektowania wartości UE. Verhofstadt zwrócił się podczas debaty do KE, aby uruchomiła art. 7 unijnego traktatu wobec Polski. Nawiązał też do Marszu Niepodległości. Jak mówił, na ulice Warszawy wyszły tysiące "faszystów, neonazistów, białych suprematystów". Wskazywał, że marsz ten "miał miejsce 300 kilometrów od obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau", i mówił, że "to nie powinno nigdy wydarzyć się w Europie".
Dwaj europosłowie piszą w liście do Tajaniego, że "zważywszy niedopuszczalną wypowiedź Pana Guy Verhofstadta, który podczas posiedzenia 15 listopada określił dziesiątki tysięcy uczestników Marszu Niepodległości 11 listopada w Warszawie neonazistami, prosimy o pociągnięcie go do odpowiedzialności zgodnie z Regulaminem Parlamentu Europejskiego".
Wskazują, że używanie tego rodzaju określeń, "niedopuszczalnych w stosunku do oponentów politycznych", jest w przypadku Verhofstadta powtarzającą się praktyką. "Zwracaliśmy już uwagę na analogiczną sytuację, kiedy poseł Verhofstadt zaatakował w podobny sposób rząd Węgier" - podkreślają w liście.
Akcentują też, że "prezydent Rzeczpospolitej Polskiej oraz organizatorzy marszu potępili tych kilka transparentów i godnych potępienia haseł, które pojawiły się w trakcie marszu". "Utożsamianie dziesiątków tysięcy uczestników z marginalnymi incydentami jest nieuczciwe i stanowi naruszenie praw podstawowych tych osób. Jest to akt równie bezsensowny jak utożsamianie całego Parlamentu Europejskiego z wystawą wzywającą do powrotu Lenina, zorganizowaną przez skrajnie lewicowych europosłów z Portugalii w Brukseli" - wskazują.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.