Mimo sprzeciwu Galerii Narodowej urzędnicy czeskiego ministerstwa kultury nie uznali obrazu Gustawa Klimta za zabytek i pozwolili na jego wywóz za granicę - pisze portal iDNES. Dzieło austriackiego przedstawiciela secesji może być warte 20 mln euro.
Obraz wiedeńskiego mistrza secesji Gustawa Klimta "Kobieta z mufką" powstał w latach 1916-1917. Przez długi czas obraz uchodził za zaginiony. Publiczność mogła oglądać go w Wiedniu w 1926 roku i dopiero po latach, w 2014 roku, w Pradze.
Obraz należy do wnuczki przedwojennego kolekcjonera Emila Aschnera, który z Austrii po anszlusie uciekł z rodziną do Czechosłowacji. Został zamordowany w łódzkim getcie.
O tym, że obraz w nieuszkodzonym stanie i dobrze zakonserwowany przetrwał wojnę i kolejne lata, nikt w świecie sztuki nie wiedział. Dopiero w 2014 roku właścicielka zaproponowała Galerii Narodowej w Pradze wystawienie "Kobiety z mufką". Muzealnicy byli uszczęśliwieni, mówili o cudzie i chcieli kupić obraz, którego wartość zdecydowanie przekraczała możliwości państwowych zbiorów.
W tym samym czasie urzędnicy ministerstwa kultury rozpatrywali wniosek o uznanie obrazu Klimta za zabytek. Zgodnie z obowiązującą w Czechach ustawą o ochronie zabytków z 1987 roku każdy obywatel i każda instytucja może zgłosić taki wniosek, a uznanie dowolnego przedmiotu za zabytek oznacza ograniczenie prawa własności. Obrazu, rzeźby lub książki nie można sprzedać lub wywozić za granicę.
W ministerstwie kultury uznano, że nie można ograniczać praw właścicielki "Kobiety z mufką". Między innymi argumentowano, że jej rodzina została doświadczona podczas Holokaustu i państwo jest zobowiązane do "wyrównania krzywd".
Decyzja urzędników, której konsekwencją najprawdopodobniej jest wywiezienie obrazu za granicę, jest krytykowana przez media i przedstawicieli czeskich muzeów. Są zdania, że ustawa z 1987 roku jest przestarzała, potrzebne są nowe regulacje prawne, które uniemożliwią podejmowanie decyzji o dziełach rangi obrazu Gustawa Klimta przez pojedynczych urzędników resortu kultury. Nie brak też apeli o przeznaczenie znacznych kwot na uzupełnianie państwowych zbiorów.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.