Samochód wjechał w czwartek po południu czasu miejscowego w tłum ludzi na ruchliwym skrzyżowaniu w centrum Melbourne, raniąc 14 osób, w tym małe dziecko. Nie wiadomo na razie, czy incydent miał podłoże terrorystyczne. Kierowcę SUV-a i pasażera zatrzymano.
Według policji kierowca działał rozmyślnie. "Na podstawie tego, co zobaczyliśmy, uważamy, że było to działanie celowe" - oświadczył przedstawiciel policji w stanie Wiktoria, Russell Barrett.
Świadkowie mówią, że samochód nie zatrzymał się na czerwonym świetle na ruchliwym przejściu dla pieszych w biznesowej dzielnicy w centrum Melbourne, po czym przyspieszył do ok. 100 km/h i roztrącał przechodniów w strefie ograniczenia prędkości do 40 km/h. Było tam wielu ludzi, robiących przedświąteczne zakupy. "Nie hamował, ani nie zwalniał" - powiedział jeden ze świadków zajścia.
Rzecznik policji poinformował, że siedem osób z ciężkimi obrażeniami przewieziono do szpitali. Dwie z nich są w stanie krytycznym.
Premier Australii Malcolm Turnbull napisał na Twitterze o "wstrząsającym" zajściu i zapewnił, że w myślach i w modlitwie łączy się z ofiarami i tymi, którzy się nimi teraz zajmują.
W styczniu br., w odległości kilkuset metrów od miejsca czwartkowego incydentu, mężczyzna rozmyślnie wjechał samochodem w tłum, zabijając cztery osoby i raniąc ponad 20. Tamtego zdarzenia nie zakwalifikowano jako aktu terroryzmu.
Australia podwyższyła poziom zagrożenia terrorystycznego po zamachu z grudnia 2016 roku w Berlinie, gdzie 12 osób zginęło, kiedy ciężarówka wjechała w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym.
Wyniki najnowszych badań powinny zostać ogłoszone pod wieczór.
Atakujący przejęli kontrolę nad portfelem cyfrowej monety Ether.
Prosi, by we wszystkich parafiach podczas Mszy odmawiane były dwie modlitwy.