Eksploatacja węgla ze ściany wydobywczej w kopalni "Wujek-Śląsk", położonej w pobliżu miejsca wrześniowej katastrofy, może zostać wznowiona po spełnieniu warunków bezpieczeństwa - zdecydowała w środę komisja ds. atmosfery kopalnianej przy Wyższym Urzędzie Górniczym.
Zapłon i wybuch metanu 18 września ubiegłego roku zabiły w tej kopalni 20 górników; ponad 30 zostało rannych.
Po wypadku roboty górnicze w obu ścianach zostały wstrzymane. Feralna ściana nr 5 została wyłączona z ruchu i na stałe odizolowana od pozostałych wyrobisk specjalnymi tamami. Drugą ścianę, nr 4, uruchomiono 3 grudnia, po spełnieniu zaostrzonych warunków bezpieczeństwa. M.in. ograniczono tam wydobycie i zamontowano dodatkowe czujniki metanu.
Kontrole i analizy pomiarów stężenia metanu wykazały jednak, że rejon nadal jest niebezpieczny. 18 stycznia nadzór górniczy bezterminowo wstrzymał wydobycie węgla. Kopalnia musiała przedstawić nowy projekt dotyczący wydobycia w tym rejonie, spełniający wymogi bezpieczeństwa. W środę zajęła się nim komisja ds. atmosfery kopalnianej i zagrożeń aerologicznych w podziemnych zakładach górniczych.
"Po szczegółowej analizie komisja pozytywnie zaopiniowała wniosek kopalni w sprawie wznowienia eksploatacji tego pokładu węgla. Warunkiem jest spełnienie zaostrzonych wymogów bezpieczeństwa, przede wszystkim usprawnienie wentylacji" - powiedziała PAP rzeczniczka WUG, Jolanta Talarczyk.
Wcześniej inspektorzy nadzoru górniczego uznali, że system wentylacji w tym rejonie nie jest dostosowany do występującego zagrożenia metanowego i odbiega od założeń projektowych. Dlatego zalecono usprawnienie systemu wentylacji i wprowadzenie odmetanowania.
Pokład 409 w kopalni "Wujek-Śląsk" jest zaliczany do czwartej (najwyższej) kategorii zagrożenia metanowego, gdzie ryzyka związanego z tym gazem nigdy nie da się do końca wyeliminować. Ściana nr 4 ma 240 m długości. Uruchomiono ją w ubiegłym roku. Prowadzona była systemem z zawałem stropu, czyli bez wypełniania pustek po eksploatacji węgla. Ściana znajduje się kilkaset metrów od miejsca katastrofy; eksploatuje ten sam pokład węgla.
W listopadzie ubiegłego roku eksperci zalecili m.in. ograniczenie wielkości wydobycia z tej ściany o ponad 30 proc. Zdecydowano też o skróceniu chodników przyścianowych do 3-4 metrów, by nie gromadził się tam metan. Zwiększono też w tej ścianie liczbę czujników metanu z 9 do 12 i wprowadzono dodatkowy, dźwiękowy sygnał w sytuacji, gdy stężenie metanu zbliża się do niebezpiecznego poziomu. Przy stężeniu ok. 2 proc. czujniki odcinają prąd do pracujących pod ziemią urządzeń. W tej ścianie zdarzało się to wielokrotnie.
Do zapalenia i wybuchu metanu w kopalni doszło 18 września ubiegłego roku 1050 metrów pod ziemią. W dniu wypadku zginęło 12 górników, ośmiu kolejnych zmarło w następnych dniach w szpitalach, ponad 30 było ciężko rannych. Okoliczności wypadku wyjaśniają prokuratura i specjalna komisja WUG. Eksperci ustalili m.in., że metan zapalił się przy ścianie, a wybuchł w jej zrobach, czyli miejscach po eksploatacji. Zapłon zainicjowało wadliwe urządzenie elektryczne - wiele z nich uznano za niesprawne. Komisja potwierdziła także, że w chwili katastrofy w wyrobiskach przebywało znacznie więcej osób niż dopuszczają przepisy.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.