Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo ws. publikacji "Gazety Wyborczej" o rzekomych powiązaniach prezes TK Julii Przyłębskiej ze służbami specjalnymi. Będzie badać czy doszło do publicznego znieważenia organu konstytucyjnego - prezes TK.
Jak poinformował w środę PAP rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Łukasz Łapczyński, śledztwo zostało wszczęte po analizie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa oraz "materiałów uzyskanych na etapie czynności sprawdzających". Zawiadomienie w tej sprawie złożyła prezes TK.
"Pani Julia Przyłębska została przesłuchana i złożyła zeznania na okoliczności wskazane w zawiadomieniu" - dodał prokurator.
Poinformował, że śledztwo prowadzone jest w sprawie publicznego znieważenia - w dniu 20 października 2017 r. - konstytucyjnego organu RP - Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, w publikacji prasowej pt. "Specsłużby w Trybunale?" poprzez "zawarcie stwierdzeń sugerujących, że osoba pełniąca funkcję Prezesa TK, jest prowadzona przez służby i została ulokowana w TK, by podporządkować go interesom władzy".
Chodzi o paragraf 3 artykułu 226 Kodeksu karnego zgodnie z którym osoba, która publicznie znieważa lub poniża konstytucyjny organ Rzeczypospolitej Polskiej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Pod koniec października "Gazeta Wyborcza" napisała, że prezes TK Julia Przyłębska oraz wiceprezes TK Mariusz Muszyński są "prowadzeni przez służby i zostali ulokowani w TK, by podporządkować go interesom władzy". Według gazety Trybunałem Konstytucyjnym "kierują były oficer służb i jego współpracownica". "Według dwóch relacji ludzi wywiadu Mariusz Muszyński w trakcie pracy w konsulacie w Berlinie złożył wniosek o przekwalifikowanie Julii Przyłębskiej na +osobowe źródło informacji+" - podała "GW". Informacje te zdementowało Biuro TK, a prezes Przyłębska powiedziała, że "są całkowicie nieprawdziwe i wzbudzają co najwyżej niesmak".
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.