Co najmniej 41 osób zginęło a 77 zostało rannych w pożarze, który wybuchł w piątek rano czasu miejscowego w szpitalu w mieście Miryng w Korei Południowej, ok. 300 km na południowy wschód od Seulu - poinformowały władze. Osiem osób jest w stanie krytycznym.
Poprzedni oficjalny bilans mówił o 31 ofiarach śmiertelnych i 50 rannych.
Zaktualizowaną informację o liczbie zabitych podała kancelaria prezydenta Korei Płd. Mun Dze Ina; szef państwa zaapelował do rządu o podjęcie "wszelkich możliwych działań" w celu udzielenia pomocy ocalałym z pożaru.
Ogień zaczął się rozprzestrzeniać ok. godz. 7.30 (23.30 w czwartek czasu polskiego) na tyłach izby przyjęć szpitala Sejong; pożar został w większości ugaszony po kilku godzinach - poinformował komendant miejscowej straży pożarnej Czi Man Wu na konferencji prasowej. Jak dodał, strażacy ewakuowali ok. 200 osób z głównego budynku szpitalnego kompleksu oraz ze znajdującego się zaraz za nim domu opieki.
Władze wszczęły dochodzenie, które ma ustalić przyczynę pożaru, określonego przez agencję Yonhap jako najtragiczniejszy w skutkach w Korei Płd. od co najmniej 10 lat.
W grudniu 29 osób straciło życie w pożarze, jaki wybuchł w kilkukondygnacyjnym centrum fitnessu w mieście Jecheon w środkowej części kraju. Po tej tragedii w mediach pojawiły się głosy oburzenia z powodu wadliwej konstrukcji budynku, zepsutych drzwi, zablokowanych dróg ewakuacyjnych i innych problemów, które mogły przyczynić się do tak dużej liczby ofiar.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.