Były rosyjski magnat naftowy Michaił Chodorkowski, odbywający karę więzienia za oszustwa i uchylanie się od podatków, nazwał rosyjski wymiar sprawiedliwości linią produkcyjną wyroków skazujących, orzekanych wobec każdego, kogo państwo uzna za niebezpiecznego.
Były szef nieistniejącej już firmy naftowej Jukos wyraził tę opinię na łamach dziennika "Niezawisimaja Gazieta" (wydanie środowe) w przeddzień rozpoczęcia przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka postępowania w związku z zarzutem, że państwo rosyjskie bezprawnie zlikwidowało Jukos.
Rosyjski system egzekwowania prawa - od śledztw po wyroki sądowe - "jest w istocie biznesem, który zajmuje się legalizowaniem używania przemocy" - napisał Chodorkowski.
"Ten system jest linią montażową gigantycznej fabryki. (...) Jeśli staniesz się surowcem dla tej linii montażowej, zawsze wyprodukowany zostanie karabin Kałasznikowa - to znaczy wyrok skazujący. Każdy inny rezultat przetwarzania surowców przez ten system jest uważany za awarię" - uznał.
Wyraził też opinię, że "walec parowy, który zastąpił sprawiedliwość, jest grabarzem współczesnego państwa rosyjskiego". A jeśli wymiar sprawiedliwości nie zostanie zreformowany, system zostanie obalony "w tradycyjny dla Rosji sposób - od dołu i z rozlewem krwi".
Sympatycy aresztowanego w 2003 roku Chodorkowskiego twierdzą, że kara ośmiu lat pozbawienia wolności jest w istocie karą za rzucenie wyzwania władzy politycznej byłego prezydenta (obecnie premiera) Władimira Putina. Chodorkowskiemu grożą kolejne 22 lata - jego drugi proces, z podobnego oskarżenia, toczy się obecnie w Moskwie.
Zdaniem byłego magnata naftowego, rosyjska konstytucja jest bez znaczenia dla wyroków, wydawanych przez sądy. "Chcecie, żeby sąd naprawdę się uśmiał? Zacytujcie konstytucyjną zasadę domniemania niewinności" - napisał Chodorkowski. Jego zdaniem, to uwięziony podejrzany musi udowadniać swą niewinność.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.