Niezależnie od dzisiejszej kultury politycznej w Polsce nie jest i nie powinno być zadaniem premiera, czy prezydenta wpływanie na jakiekolwiek decyzje dot. miejsca lądowania, momentu lądowania, kierunku lotu - mówił w poniedziałek b.premier Donald Tusk. W poniedziałek b. premier złożył zeznania w procesie Tomasza Arabskiego.
Tusk był też pytany o swoje spotkania z ówczesnym premierem Rosji Wladimirem Putinem poprzedzające katastrofę smoleńską z 2010 r. Jak podkreślił, miały miejsce trzy spotkania - w trakcie obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, spotkanie formalne - międzyrządowe w Sopocie oraz spotkanie "w cztery oczy" na molo w Sopocie w 2009 r.
"To trzecie to tak często w mediach, które specjalizowały się w teorii o zamachu lub w tego typu interpretacjach katastrofy smoleńskiej spotkanie na molo w Sopocie, które odbyło się w cztery oczy" - mówił szef Rady Europejskiej.
Podkreślił, że spotkanie na molo trwało kilka minut, dotyczyło spraw "czysto kurtuazyjnych", a sama rozmowa była bardzo krótka. "Polegała na tym, że pokazywałem, gdzie jest plaża, po której biegam, gdzie mniej więcej jest mój dom, a premier Putin opowiadał o takim fragmencie życia prywatnego, że ma bardzo dużo ochrony, nawet w mieszkaniu i że bardzo z tego powodu cierpi i to mniej więcej wyczerpało cały temat naszej rozmowy" - relacjonował.
"Wiem, Wysoki Sądzie, że to nie jest satysfakcjonująca odpowiedź dla tych, którzy wierzą, że właśnie na molo spiskowcy ustalili ten tajny plan, ale ja nie odpowiadam za te interpretacje" - dodał Tusk.
Zeznał ponadto, że przed wizytą 7 kwietnia Arabski odbywał szereg spotkań dotyczących jej organizacji. Według niego tego typu spotkania miały miejsce zarówno w Moskwie, jak i w Warszawie. "Z mojego punktu widzenia ważne było, aby minister Arabski ustalił z odpowiednimi osobami przedmiot rozmów w Smoleńsku. Problem polegał na tym - i tego oczekiwałem od ministra Arabskiego - aby Rosjanie mieli świadomość, że nie będziemy rozmawiali przy okazji, czy w dniu, w którym uczcimy ofiary Katynia, o jakiś szczegółowych propozycjach rosyjskich, czy polskich w odniesieniu do gospodarki, energetyki, etc., chociaż wiadomo było, że obie strony mają tutaj jakieś swoje interesy, poglądy i kwestie do wyjaśnienia" - podkreślił b. premier.
Dodał, że intencją strony polskiej było, aby "spotkanie w Smoleńsku skoncentrowało się na efektach pracy Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych". "Chodziło tam o Centrum Dialogu, możliwe wspólne tezy edukacyjne do podręcznika etc." - wyjaśnił b. premier.
Jak dodał, takie właśnie stanowisko stronie rosyjskiej przekazał ówczesny szef KPRM. "Przekazał nasze intencje, że chcielibyśmy się w Smoleńsku raczej skoncentrować bardziej na tych kwestiach historyczno-edukacyjnych, a czas na rozmowy gospodarcze, jeśli pojawią się jakieś konkretne tematy, inny czas byłby stosowny" - zaznaczył b. premier.
Powiedział, że Rosjanie sugerowali możliwość spotkania z rosyjskimi i polskimi przedsiębiorcami, z udziałem jego i Putina, także w kwietniu 2010 roku, ale raczej pod koniec miesiąca. "Takie sygnały pojawiały się pod koniec 2009 roku. Z naszej strony było rzeczą bardzo ważną, że wpierw musimy uzyskać od Rosjan jednoznaczne sygnały, które potwierdzałyby, że są gotowi akceptować naszą narrację historyczną" - zaznaczył Tusk.
Podkreślił, że katastrofa w Smoleńsku "miała rzeczywiście niezwykle tragiczne skutki, jeśli chodzi także o bezpieczeństwo państwa polskiego ze względu na śmierć tak licznej grupy ludzi odpowiadających także za bezpieczeństwo". "Proszę mi wierzyć, że te dni i tygodnie po katastrofie, to była koncentracja na tych zadaniach, które wynikały jakby z faktu samej katastrofy. Nie mieliśmy czasu na dywagacje, czy rozważania, co by było gdyby, albo jak to wyglądało" - mówił.
"Z oczywistych względów wydawało mi się rzeczą najbardziej stosowną, aby w zakresie swoich kompetencji działały instytucje ustawowo niezależne od administracji rządowej, jak prokuratura, lub faktycznie niezależne choć umiejscowione w strukturze rządu, jak komisja, która badała przyczyny katastrofy" - powiedział Tusk.
Jak ocenił raport przygotowany przez państwową komisję, którą kierował Jerzy Miller, był "bardzo rzetelny, obiektywny i wolny od jakichkolwiek politycznych nacisków" i - zaznaczył - w związku z tym jako b. premier postępuje tak, żeby "w żaden sposób nie sugerować własnej interpretacji zdarzeń, innej lub uzupełniającej dokument wytworzony przez państwo polskie, przez komisję Millera".
Po ponad trzech godzinach zeznań Tuska jeden z pełnomocników oskarżycieli prywatnych mec. Stefan Hambura złożył wniosek o wyłączenie jawności dalszej części rozprawy. Jak argumentował mecenas, wynika to z konieczności odwołania się w pytaniach do tajnych materiałów tej sprawy. Chodzi - jak zaznaczył - m.in. o kwestie zawarte w aktach odnoszących się do b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego.
Już wcześniej sąd uznał, że zeznania wszystkich świadków związanych z BOR były niejawne. Zdecydował tak ze względu na konieczność zachowania tajemnicy działań ochronnych BOR. W maju i czerwcu 2017 r. zeznania w tym procesie złożyli tam m.in. były szef BOR gen. Marian Janicki oraz gen. Bielawny. W kwietniu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie w oddzielnym procesie podtrzymał orzeczenie I instancji skazujące gen. Bielawnego na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata za nieprawidłowości przy ochronie wizyt premiera i prezydenta 7 i 10 kwietnia 2010 r.
Po wniosku mec. Hambury ostatnia godzina rozprawy odbyła się w specjalnej sali sądu przeznaczonej na posiedzenia niejawne. Po godz. 15 Tusk opuścił budynek sądu.
Obecnie proces Arabskiego i czworga innych urzędników wkracza już w końcową fazę - w styczniu sąd rozpoczął tzw. zaliczanie materiału dowodowego, co zazwyczaj jest to jedną z ostatnich czynności sądu. Kolejną rozprawę zaplanowano na 8 maja - przesłuchany ma zostać wówczas niemogący wcześniej zeznawać Paweł O., w 2010 r. oficer 36. specpułku. Konieczne okażą się zapewne jeszcze dodatkowe terminy na zakończenie zaliczania materiału dowodowego.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.