Zastępca rzecznika Białego Domu Raj Shah obarczył radykalną palestyńską organizację Hamas "całkowitą odpowiedzialnością za tragiczne przypadki śmierci" w Strefie Gazy, gdzie w konfrontacji z izraelskim wojskiem zginęło poniedziałek blisko 60 Palestyńczyków.
Raj Shah, występując na konferencji prasowej, podkreślił, że "Hamas z wyrachowaniem, cynicznie sprowokował (izraelską - PAP) reakcję".
Hamas, który sprawuje władzę w Strefie Gazy, uważany jest przez Stany Zjednoczone, Unię Europejską i szereg instytucji międzynarodowych za organizację terrorystyczną.
Rzecznik Białego Domu, podkreślając kilkakrotnie, że przywódcy Hamasu "działali z premedytacją w celu sprowokowania izraelskiej reakcji", powtórzył za sekretarzem stanu Michaelem Pompeo, że "Izrael ma pełne prawo, aby się bronić".
Raj Shah podkreślił, że "tragiczne wydarzenia na południu Izraelu" i przeniesienie ambasady amerykańskiej do Jerozolimy nie będą miały wpływu na opracowywany przez administrację bliskowschodni plan pokojowy. Plan ten - zapowiedział Shah - zostanie przedstawiony "w odpowiednim czasie".
Wcześniej ton wypowiedziom władz amerykańskich nadał Jared Kushner, zięć i jeden z głównych bliskowschodnich doradców prezydenta Donalda Trumpa.
Kushner, występując podczas ceremonii otwarcia w dawnym amerykańskim konsulacie ambasady Stanów Zjednoczonych w Jerozolimie, powiedział w poniedziałek, że "jak pokazały protesty w ubiegłym miesiącu i nawet w dniu dzisiejszym, ci, którzy prowokują do przemocy są częścią problemu a nie częścią jego rozwiązania".
Korespondenci mediów amerykańskich w swoich doniesieniach z Jerozolimy zwracają uwagę, że ten fragment wypowiedzi Kushnera nie znajdował się w oficjalnym tekście jego wystąpienia, jaki dziennikarze otrzymali wcześniej, ale został dodany później, kiedy zaczęły napływać informacje o kolejnych ofiarach śmiertelnych w Strefie Gazy.
Wielu amerykańskich komentatorów nie traktuje krwawo stłumionych przez wojsko izraelskie protestów w Strefie Gazy jako bezpośredniego wyniku decyzji prezydenta Trumpa o przeniesieniu amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy, ale jako właśnie jako cyniczne szafowanie ludzkim życiem przez przywódców palestyńskich w celu pozyskania sympatii światowej opinii publicznej.
Zdaniem amerykańskich komentatorów ogłoszona 6 grudnia ubiegłego roku decyzja prezydenta Donalda Trumpa była motywowana przede wszystkim chęcią spełnienia obietnicy wyborczej.
O spełnienie tej obietnicy zabiegał Sheldon Adelson, jeden z najważniejszych ofiarodawców na fundusz Partii Republikańskiej. Podczas kampanii wyborczej w roku 2016 Adelson przekazał na kampanię Donalda Trumpa 25 mln USD - więcej niż którykolwiek z patronów obecnego prezydenta.
Sheldon Adelson, właściciel kasyn gry m.in. w Las Vegas i Singapurze, wie, jak okazać swoją wdzięczność: w ubiegłym tygodniu przekazał na związany z Partią Republikańską tzw. komitet akcji politycznej (ang. Political Action Committee) 30 mln USD.
Przeniesienie ambasady do "odwiecznej stolicy Izraela" popierają nawet niektórzy przedstawiciele Partii Demokratycznej, w tym senator Chuck Schumer - wpływowy przywódca mniejszości demokratycznej w Senacie i nieprzejednany przeciwnik polityczny Trumpa.
Zwolennicy decyzji prezydenta Trumpa przypominają, że amerykański Senat już roku 1995 r. zaaprobował ustawę o przeniesieniu ambasady USA do Jerozolimy stosunkiem głosów 93 do 5. Senat uzależnił jednak realizację tej decyzji od oceny urzędującego prezydenta czy taki krok jest zgodny z "interesami bezpieczeństwa" Stanów Zjednoczonych.
Prezydent Trump, ogłaszając w grudniu ub. ostateczne wprowadzenie w życie tej ustawy po 23 latach od jej przyjęcia, podkreślił zarazem, że Waszyngton "nie zajmuje stanowiska w kwestiach dotyczących ostatecznego statusu Jerozolimy, a konkretny zakres izraelskiej suwerenności w tym mieście i sporne zagadnienie granic powinny być przedmiotem negocjacji zainteresowanych stron".
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.