Komisja spraw wewnętrznych belgijskiego parlamentu jednogłośnie przyjęła w środę projekt ustawy zakazującej kobietom noszenia muzułmańskich zasłon twarzy w miejscu publicznym. Projekt przewiduje kary grzywny, a nawet więzienia.
Pod kompromisowym projektem podpisały się wszystkie główne partie polityczne. Jeśli ustawę przyjmie cały parlament w głosowaniu plenarnym zaplanowanym w drugiej połowie kwietnia, na co wskazuje uzyskana w środę jednomyślność, Belgia stanie się pierwszym krajem Europy z generalnym zakazem noszenia burki (zasłaniającej całą twarz) oraz nikabu (chusty pozostawiającej jedynie szczelinę na oczy).
"To bardzo silny sygnał wysłany w kierunku islamistów" - cieszył się liberalny deputowany Denis Ducarme, wyrażając dumę, że Belgia będzie świecić przykładem dla innych krajów europejskich.
Przyjęty projekt nie wspomina wprost o zakazanych rodzajach zasłon noszonych przez muzułmanki. Stanowi on, że każda osoba, która pokazuje się w miejscu publicznym "z twarzą zakrytą w całości albo w części w ten sposób, że niemożliwa jest identyfikacja", podlega karze grzywny od 15 do 25 euro albo karze pozbawienia wolności do siedmiu dni. Przepis ma nie obowiązywać w uzasadnionych przypadkach, czyli np. wtedy, kiedy twarz zasłonięta jest ze względów bezpieczeństwa (np. kaski motocyklowe). A także podczas karnawałowych parad.
Deputowani kierowali się dwoma argumentami: zagwarantowania policji możliwości identyfikacji osób ze względu na porządek publiczny oraz konieczności ochrony godności muzułmańskich kobiet i poszanowania podstawowych zasad demokratycznych w belgijskim społeczeństwie. Zieloni, choć także poparli wniosek, wyrazili obawy o jego zgodność z belgijską konstytucją i ewentualnie możliwość pociągnięcia Belgii do odpowiedzialności przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Ich propozycję, by najpierw - dla pewności - skonsultować się z belgijską Radą Stanu, został jednak odrzucony.
Zakaz ma obowiązywać wszędzie poza domami prywatnymi: na ulicy, w szkołach i urzędach, środkach transportu, w parkach i obiektach sportowych, a także w hotelach, gdzie zatrzymują się z rodzinami arabscy szejkowie (niektórzy z nich wynajmują w Brukseli na wiele tygodni całe piętra). Na wniosek chadecji projekt zakłada, że jeśli wymiar sprawiedliwości nie będzie ścigał osób łamiących zakaz, władze gmin będą miały możliwość nakładania grzywien w trybie administracyjnym.
O ile wywodząca się z Afganistanu burka jest wciąż rzadkością, na belgijskich ulicach widuje się kobiety zasłonięte nikabem. Ich zakaz w liberalnej, przywiązanej do wartości demokratycznych, praw człowieka i neutralności światopoglądowej Belgii jest od dawna przedmiotem politycznego konsensusu. Toczy się jednak szersza debata o swobodzie noszenia symboli religijnych w miejscach publicznych, w tym noszonych często przez muzułmanki chustach zasłaniających włosy, ale w pełni odkrywających twarz.
We francuskojęzycznym Charleroi na południu kraju władze w tym tygodniu zmieniły przepisy, by zakazać w podlegających im szkołach noszenia chust muzułmańskim nauczycielkom. Wcześniej jedna z nich zagwarantowała sobie takie prawo przed sądem, który nie dopatrzył się w obowiązującej legislacji zakazu prowadzenia lekcji w chuście. Turczynka przepracowała w chuście w tej szkole 2,5 roku.
Z kolei w północnej Flandrii Rada Stanu zawiesiła wprowadzony zakaz noszenia symboli religijnych w szkołach państwowych do czasu zbadania, czy jest on zgodny z konstytucją.
Większość partii politycznych zgadza się, że trzeba wprowadzić zakaz noszenia chust w urzędach i szkołach, ale raczej nie miałby on dotyczyć uczennic. W ostatnią sobotę około trzystu osób manifestowało w Brukseli przeciwko wprowadzeniu zakazu noszenia chust w szkołach publicznych.
Liczbę muzułmanów żyjących w Belgii szacuje się na ponad 400 tys., nie ma natomiast danych liczbowych, ile muzułmańskich kobiet nosi chustę, nikab albo burkę.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.