Władze Nepalu rozpoczęły we wtorek ewakuację turystów uwięzionych w tym kraju przez trwający od trzech dni strajk generalny zorganizowany przez maoistów.
Byli rebelianci, którzy zawarli porozumienie pokojowe z rządem nie grożą turystom, ale ich zwolennicy zablokowali drogi, przez co wielu ludzi zostało uwięzionych w zachodnim kurorcie Pokhara.
Miejscowe władze poinformowały, że 218 turystów, w większości Hindusów, zostało wywiezionych 10 autobusami eskortowanymi przez uzbrojoną policję.
Władze przygotowują się też do ewakuacji trekkerów uwięzionych w miejscowości Birethanti, z której wychodzi się w rejon Annapurny odwiedzanej każdego roku przez tysiące zachodnich turystów.
Jedyne międzynarodowe lotnisko w kraju jest otwarte.
We wtorek Thamel - turystyczna dzielnica Katmandu - była opustoszała.
"Musiałam zostać w hotelu przez dwa dni, bo nie miałam dokąd pójść" - powiedziała jedna z turystek.
Turystyka generuje 40 proc. PKB Nepalu. W kraju tym znajduje się 8 z 14 najwyższych szczytów świata w tym Mount Everest.
Tysiące zwolenników maoistów od weekendu zaczęło wymuszać zamknięcie wszystkich instytucji i przedsiębiorstw domagając się, by rząd umożliwił stworzenie koalicji jedności narodowej, której by przewodzili.
Maoiści stali na czele rządzącej koalicji utworzonej w 2008 roku po ich niespodziewanym zwycięstwie wyborczym. Wystąpili z niej, kiedy prezydent odmówił poparcia odwołania szefa armii. Od tamtej pory domagają się, żeby pozwolono im utworzyć nowy rząd.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.