Reklama

Mojadera, czyli lany poniedziałek, który trwa... 5 dni

Pierwsze bariery językowe przełamane. Wystarczyło kilkadziesiąt litrów wody!

Reklama

Po obiedzie zaczyna się zabawa - "Mojadera", jak nasz lany poniedziałek. U nich trwa 5 dni. Niektórzy chcą, żeby im uszło na sucho, ale nielicznym to wychodzi. Mamy przemoknięte dosłownie wszystko. Tu nie odczuwa się barier językowych. Jedyna bariera to brak wystarczającej liczby misek do lania.

Nawet o. Carlos poddał się bez oporu. Miska wody wylądowała na jego głowie. Ja zamoczyłem ojcu jedyne spodnie, które miał zabrać na centralne obchody. Patrząc jednak na pogodę, szybko wyschną. Śmiechu i zabawy nie ma końca, potem młodzież ruszyła do tańca. W tak zwanym międzyczasie pojawia się chwila do rozmowy z wolontariuszami z kuchni. O polskich i panamskich problemach rodzinnych.

Kolejną przygodą była przejażdżka na koniu i byku. Po niej przychodzi czas na karnawałowy pochód. Młode dziewczyny i chłopcy poprzebierali się w stroje ludowe. Królowa karnawału, Polka, każe na siebie długo czekać - 1,5 godziny. Oni jej tego nigdy nie zapomną! Rzeczywiście, panuje zwyczaj, że królowa się spóźnia, ale... nie aż tyle! W końcu przyszedł czas na prawdziwą fiestę. Królową wsadzają do karety. Docieramy do przygotowanej sceny. Tam najpierw pokaz folkloru panamskiego, potem wytęp naszej grupy i Francuzów.

W piątek podzielono nas na dwie grupy. Jedni malują opony, drudzy sadzą drzewa. W tym czasie przeprowadzam długą rozmowę z policjantami, którzy nas ochraniają, i strażakami. O pracy, zarobkach, zaufaniu społecznym, problemach w Polsce i Panamie. Bardzo sympatyczni ludzie. Potrafią pożartować, mają podobne poczucie humoru.

Jedziemy nad rzekę. W drodze przechodzimy szybki kurs trudnych zwrotów polskich i hiszpańskich. Mamy dużo radości przy ich powtarzaniu. Zarówno Panamczycy, jak i my.

Zabierają nas na farmę produkującą miód z trzciny cukrowej. Wszystko bardzo prosto ułożone, ale może właśnie dlatego skuteczne. Miód jest słodki i pyszny.

Proboszcz poprosił mnie, żeby pojechać na spotkanie wolontariuszy. Muszę się przygotować. Zastępuję o. Carlosa. Ostatecznie bardzo miłe krótkie spotkanie. Sporo rzeczy mogłem zobaczyć od kuchni, a przede wszystkim, kto tu naprawdę rządzi. W końcu wracam do swojej rodziny. Prowadzimy długie rozmowy z naszą gospodynią i jej synem Edwinem.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Niedziela
wieczór
3°C Poniedziałek
noc
2°C Poniedziałek
rano
3°C Poniedziałek
dzień
wiecej »

Reklama