Po ludobójstwie w Rwandzie rząd chciał, by wszystkie świątynie, w których ginęli ludzie stały się mauzoleami pamięci o dokonanej rzezi. Dziś płynie w nich modlitwa o pojednanie i przebaczenie oraz kwitnie życie wiary.
W Rwandzie trwają obchody 25. rocznicy ludobójstwa, które kosztowało życie prawie miliona ludzi. Krwawe rzezie trwały trzy miesiące, tyle samo potrwa obecnie ich wspomnienie. W całym kraju organizowane są wiece i marsze pamięci. Jak mantra powtarzane są na nich słowa: „musimy pamiętać o krzywdach jakie nam wyrządzono”. Mowa jedynie o krzywdach Tutsi. Krzywdy wyrządzone w odwecie na Hutu wciąż pozostają tematem tabu. Nikt nie chce negować tragedii ludobójstwa, jednak ze wszech miar słusznym jest upomnienie się także o ofiary tego, co wydarzyło się po ludobójstwie. A to też była ogromna rzeź. Trwając kilka lat tzw. Wojna Północna kosztowała życie setek tysięcy Hutu. W Rwandzie jednak wciąż o tym nie można głośno mówić. Trudno budować prawdziwe pojednanie gdy o „cierpieniu”, „oprawcach” i „pamięci” mówi tylko jedna strona, a plemię Hutu pada tylko w kontekście wroga. Nie wystarczy wymazać z dowodów osobistych wpisu plemienia do jakiego się należy i prezydenckim dekretem nazwać wszystkich Rwandyjczykami. Bez budowanego na prawdzie, także tej historycznej, przebaczenia i pojednania trudno mówić o wspólnym przez Tutsi i Hutu budowaniu dzisiejszej Rwandy.
Po ludobójstwie w Rwandzie rząd chciał, by wszystkie świątynie, w których ginęli ludzie stały się mauzoleami pamięci o dokonanej rzezi. Pamiętam swoją wizytę w Nyamata. W tamtejszym kościele stłoczyło się ponad tysiąc osób szukając w 1994 r. ratunku. Wszyscy zginęli. Ci których nie trafiły kule byli dobijani maczetami. To obecnie jeden z czterech kościołów-mauzoleów ludobójstwa w kraju Tysiące Wzgórz. Wizyta w tym miejscu była dla mnie szokiem. Na ławkach stosy zastygłych pokrwawionych ubrań, tak jakby wierni dalej w nich siedzieli trwając na modlitwie. Ogrom tragedii pogłębia otwarte tabernakulum i brudny obrus na ołtarzu. Leżą na nim narzędzia zbrodni: maczety, noże, gwoździe, naboje… W kącie na stosie ubrań tkwi nadłamany krzyż.
Po ludobójstwie rządzący po dziś dzień prezydent Paul Kagame dążył do tego, by wszystkie kościoły, w których ginęli ludzie stały się wyłącznie mauzoleami pamięci. Wiele starań i wysiłków nie tylko ze strony rwandyjskiego episkopatu było potrzeba, by uzyskać pozwolenie władz na przywrócenie ich do kultu. W miejscach rzezi prowadzone były modlitwy ekspiacyjne, świątynie na nowo konsekrowano, teraz toczy się w nich normalne życie. Nie znaczy to, że usunięto znaki świadczące o dramacie. Pamiętać trzeba, tylko wszystko zależy od tego, do czego ta pamięć ma prowadzić.
W rwandyjskich kościołach trwa codzienna modlitwa o przebaczenie i pojednanie, która przekłada się na codzienny trud budowania pojednania w codziennym życiu. W kraju dynamicznie rozwija się kult Bożego Miłosierdzia. Na nowo odczytywane jest przesłanie Matki Bożej z Kibeho, która właśnie w tym kraju objawiła się światu i na wiele lat przed ludobójstwem wzywała: nawracajcie się, módlcie, przemieńcie swe życie. Te słowa znane już z Ewangelii na nowo są teraz odczytywane przez Rwandyjczyków. Dokonuje się wiele nawróceń, których początkiem jest przebaczenie. Wielkim darem jest to, że kościoły w Rwandzie stały się nie tylko mauzoleami pamięci, ale że wciąż zanoszona jest w nich modlitwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.