Każdy nacjonalizm i populizm, który nadużywa symboli chrześcijańskich, stanowi dziś największe zagrożenie dla jedności europejskiej i całego procesu europejskiej integracji – uważa ks. Tomasz Halík, przewodniczący czeskiej Akademii Chrześcijańskiej.
“Jeśli prawicowi politycy, zwłaszcza krajów postkomunistycznych, jak Węgry czy Polska, apelują o powrót do wartości chrześcijańskich, a jednocześnie krzewią strach przed migrantami i muzułmanami, to są to tylko puste słowa mające przykryć dążenia do władzy populistów oraz ich dążenie do zastąpienia demokracji parlamentarnej systemami autokratycznymi”, podkreślił ks. Halik. 4 maja laureat Nagrody Templetona wygłosił on wykład w ramach wspólnej pielgrzymki biskupów i wiernych z Austrii, Czech, Niemiec i Słowacji w maryjnym sanktuarium w austriackim Mariazell.
„Dziś w wielu miejscach Europy jesteśmy świadkami zamieniania Boga z narodem, wiary chrześcijańskiej z niebezpiecznym fetyszyzowaniem ksenofobii i populizmu” – ostrzegł duchowny. Zwrócił uwagę, że np. w Warszawie zwolennicy “Prawa i Sprawiedliwości” niosąc transparenty z napisami „My chcemy Boga” skandują hasła antysemickie, nie mając chyba na myśli Boga, którego swoim Ojcem nazwał Jezus Chrystus – zauważył ks. Halik.
W podobny sposób premier Viktor Orban na Węgrzech pod płaszczykiem „liberalnej demokracji” stara się budować państwo autorytarne – ocenia czeski teolog i filozof. Z kolei prezydent Rosji Władimir Putin w swojej wojnie z Zachodem, w której chce osłabić zaufanie krajów dawnego bloku sowieckiego do Unii Europejskiej, jako głównych sojuszników ma schizmatycki i ultrakonserwatywny ruch lefebrystów, który w mediach społecznościowych nazywa go „nowym świętym Konstantynem” w „świętej wojnie ze zgniłym Zachodem”.
Choć populistyczni politycy starają się przeciągnąć przedstawicieli Kościoła na swoją stronę poprzez obietnice i przywileje, Kościół powinien się wystrzegać takiego “zarejestrowanego związku partnerskiego”, ze sprawującymi władzę – ostrzegł ks. Halík dodając, że konsekwencją może być tylko „fatalna utrata wiarygodności”, poczynając od „utraty zaufania wśród młodzieży oraz inteligencji i mieszkańców dużych miast”. Dziś taką sytuację można już zauważyć w Polsce i na Węgrzech, także w Słowacji, a skutkiem może być „niespotykanie szybka sekularyzacja, również w krajach tradycyjnie katolickich” – podkreśla duchowny.
“Aby odczytać znaki czasu i poważnie potraktować odpowiedzialność za przyszłość chrześcijaństwa w Europie, chrześcijanie powinni dziś mieć odwagę powiedzenia wyraźnego ‘nie’ nadużywaniu chrześcijaństwa w retoryce populistów” – stwierdził ks. Halík. Podkreślił, że chrześcijanie działający w polityce powinni szukać „zdrowej laickości”, którą socjolodzy definiują jako „wspólna kompatybilność chrześcijaństwa i świeckiego humanizmu”, o co już apelował papież Benedykt XVI.Podobnie też obecny papież Franciszek wyraźnie stwierdził, że chrześcijanin nie może być nacjonalistą.
„Nacjonalizm, to narodowy egoizm, to utrata solidarności ogółu, jakim jest Europa” – stwierdził ks. Halík. Tłumaczył, że zdrowy patriotyzm chrześcijan wyraża się w solidarności z innymi narodami Europy, “gdyż tylko zjednoczona Europa może przetrwać w obliczu wyzwań ze strony niedemokratycznych potęg, takich jak Rosja czy Chiny”.
Sytuację Kościoła w Europie ks. Halík określił jako „bardzo poważną”. Tradycyjne chrześcijaństwo określił jako „wielki statek”, który tonie, „a my nie powinniśmy tracić czasu na przesuwanie tam i z powrotem leżaków na Titanicu”. Kościół jest w błędzie sądząc, że w niezmienionej formie zdoła przetrwać „burze” wokół wykorzystywania seksualnego nieletnich oraz utraty zaufania, jakiej doświadcza. „Śmierć jest ważna i nieunikniona. Zmartwychwstanie nie jest zwykłym powrotem do przeszłości, do dawnego stanu” – podkreślił czeski teolog. Jego zdaniem tym, co można teraz zrobić dla odnowy chrześcijaństwa w Europie, jest przede wszystkim „tworzenie platform dialogu, studiów oraz refleksji, gdzie będziemy mogli badać znaki czasu i uczyć się szukać właściwych odpowiedzi”.
Wykład ks. Halíka w Mariazell był głównym punktem pielgrzymki z udziałem ok. 600 wiernych oraz towarzyszących im biskupów z Austrii, Niemiec, Czech i Słowacji. “Chrześcijanie, mimo dzielących ich granic państwowych i języków, czują się ludem jednego Boga, braćmi i siostrami” – powiedział Dieter Olbrich, przewodniczący stowarzyszenia katolickich Niemców sudeckich. Pielgrzymkę zorganizowało to stowarzyszenie wspólnie z Akademią Chrześcijańską z Pragi. W ramach pielgrzymki, zorganizowanej z myślą o zaplanowanych na 23-26 maja wyborach do Parlamentu Europejskiego, odbyło się też nabożeństwo do świętych patronów Europy.
Sześciu świętych wybranych w latach 1964-1999 przez papieży Pawła VI i Jana Pawła II patronami Europy, to: „ojciec monastycyzmu” św. Benedykt z Nursji, przedstawiony podczas nabożeństwa w Mariazell jako patron „modlitwy i pracy”, apostołowie święci Słowian Cyryl i Metody, symbolizujący europejską „jedność w różnorodności”, św. Brygida Szwedzka jako orędowniczka „odnowy i rodziny”, św. Katarzyna ze Sieny jako święta „odwagi i zaangażowania” oraz św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein), wzywana jako orędowniczka „pojednania i tolerancji”.
Liturgii dla pielgrzymów w bazylice Mariazell przewodniczyli wspólnie biskup senior austriackiego Linzu Ludwig Schwarz i biskup pomocniczy z Erfurtu, Reinhard Hauke. W kazaniu bp Schwarz podkreślił, że modlitwa do Matki Bożej z Mariazell, czczoną jako „Magna Mater Austriae” (Wielka Matka Austrii), „Magna Domina Hungarorum” (Wielka Pani Węgier) i „Magna Mater gentium slavorum” (Wielka Matka narodów słowiańskich), musi wszystkich umocnić w wierze i w nadziei w Jezusa Chrystusa.
Głównym organizatorem pielgrzymki była niemiecko-czesko-słowacka Wspólnota Ackermanna, mająca siedzibę w Monachium. Powstała w 1946 roku z kręgu Niemców sudeckich i działa na rzecz dobrego sąsiedztwa niemiecko-czeskiego w Europie środkowej, a także na rzecz pokoju i pojednania narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Prowadzi też duszpasterstwo wypędzonych i przesiedleńców.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.