Funkcjonariusze rosyjskiego specnazu z formacji w Czeczenii publikowali w mediach społecznościowych materiały, z których wynika, że pojawiali się w Arktyce, w tym w jej norweskiej części, od 2016 roku - podała w środę niezależna "Nowaja Gazieta".
O aktywności Rosjan w Norwegii pisały wcześniej media w tym kraju, a MSZ w Moskwie zaprzeczało tym doniesieniom.
"Nowaja Gazieta" powołuje się na zrzuty ekranu z publikacji zamieszczanych przez funkcjonariuszy czeczeńskiego specnazu. Z dat, danych geolokalizacji i komentarzy wynika, że członkowie tej formacji działają w Arktyce od 2016 roku - relacjonuje gazeta.
W podpisach jest m.in. mowa o towarzyszach ze służby, którzy "jeździli do Norwegii" w 2016 roku "służbowo". Jeden z użytkowników Instagrama zamieścił selfie na tle ośnieżonego lotniska najprawdopodobniej na Spitsbergenie; mężczyzna na zdjęciu nosi mundur z naszywkami ośrodka spadochroniarskiego DZ Grozny. Ten sam użytkownik zamieszczał wiele zdjęć z hashtagiem @ruspetsnaz, odnoszącym się do działającej w Czeczenii prywatnej uczelni szkolącej funkcjonariuszy sił specjalnych.
Jednostka specnazu w Czeczenii, o której pisze "Nowaja Gazieta", należy do struktur rosyjskiej gwardii narodowej (Rosgwardii), czyli dawnych wojsk wewnętrznych. Czeczeńscy specnazowcy nazywają swoją formację "latającym oddziałem Kadyrowa", czyli przywódcy tej kaukaskiej republiki, Ramzana Kadyrowa. O ich działaniach w rosyjskiej Arktyce - a nie w Norwegii - mówił sam Kadyrow. Niemniej, w czeczeńskim segmencie internetu można znaleźć zdjęcia z geolokalizacją w Norwegii.
Na Spitsbergenie specnazowcy "bywali najwyraźniej nie raz; z bronią w ręku - i tego nie ukrywają" - ocenia "Nowaja Gazieta".
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.