Po dwóch tygodniach męczących upałów głos na ich temat zabrał „L'Osservatore Romano”. Watykański dziennik w krótkiej polemicznej nocie komentuje to, co nazywa „paradoksami klimatycznymi”, a co w rzeczywistości stanowi paradoks mediów i opinii publicznej.
Na łamach dziennika czytam: „Jest gorąco, bardzo gorąco. Wcale nie: jest zimno, bardzo zimno. Klimat, mimo prób rozwinięcia coraz bardziej skomplikowanych modeli, służących wyjaśnieniu jego tendencji, kieruje się nadal dość prostymi regułami. Jeżeli w jednej części planety występują wysokie temperatury - co jest rzeczą normalną latem - w innych strefach Ziemi pora zimowa jest niezwykle surowa. Europa dyszy z powodu fali upałów, które nadeszły zresztą po bardziej niż zywkle deszczowej wiośnie i początkach lata. Czy jednak odpowiada prawdzie, że - jak stwierdził National Climatic Data Center w Nowym Jorku - pierwszych sześć miesięcy tego roku było najcieplejszych od roku 1880? Wiadomości tego rodzaju pojawiają się w mediach przy okazji każdego przesilenia klimatycznego, wraz z radami specjalistów od wyżywienia, jak ograniczyć szkodliwe skutki upałów.
Nie można się więc dziwić. że na półkuli południowej środki przekazu informują, że tamtejsza zima jest wyjątkowo surowa. W niemieckiej stacji naukowej „Neumayer” na Antarktydzie odnotowano temperaturę poniżej minus pięćdziesięciu stopni. Następnie, między wierszami, można przeczytać, że 29 lat temu - kiedy nawet nie było mowy o zmianach klimatycznych - było jeszcze gorzej. Na nic się nie przydaje fakt, że ci sami niemieccy uczeni podkreślają, iż zjawiska tego nie należy uważać za nadzwyczajne, lecz trzeba je umieścić w ramach cyklicznej zmienności pór roku. Mechanizm został już puszczony w ruch: na półkuli południowej dominują w mediach doniesienia na temat wyjątkowo surowej zimy, oraz rady specjalistów od wyżywienia, jak się obronić przed zimnem”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Chodzi o zabezpieczenie przed zagrożeniami płynącymi z Rosji.
W sobotę rebelianci M23 przejęli kontrolę nad miastem Masisi w prowincji Kivu Północne.
W tle konflikty zbrojne oraz kwestie symboli religijnych i hidżabów.