Nie będziemy nikogo lekceważyć, będziemy traktować te wybory bardzo poważnie - powiedział dziennikarzom w poniedziałek w Lublinie szef PO Grzegorz Schetyna komentując zapowiedź startu w wyborach prezydenckich dziennikarza Szymona Hołowni.
Hołownia ogłosił w niedzielę w Gdańsku, że zamierza kandydować na urząd prezydenta w przyszłorocznych wyborach. Zapowiedział, że chciałby być prezydentem wszystkich Polaków, a nie wyborców jednej partii. Zadeklarował też, że chce przyjaznego rozdziału Kościoła od państwa.
Schetyna komentując tę informację podczas poniedziałkowej wizyty w Lublinie stwierdził, że jesteśmy jeszcze przed właściwą kampanią i każdy, kto spełnia warunki, m.in. ma odpowiedni wiek i zbierze odpowiednią liczbę podpisów z poparciem - ma prawo kandydować w wyborach prezydenckich.
"Ale trzeba wiedzieć dlaczego to się robi, jakie ma się poparcie, do kogo się adresuje swój polityczny przekaz" - zaznaczył szef Platformy.
Dodał, że będziemy jeszcze świadkami zgłoszeń wielu kandydatów. "Ja rozumiem, i chcę to bardzo wyraźnie powiedzieć: Platforma Obywatelska, Koalicja Obywatelska nie będzie nikogo lekceważyć. Będziemy traktować te wybory bardzo poważnie, tak jak robimy to teraz, bo zaczęliśmy bardzo szybko prekampanię" - powiedział Schetyna.
"Zrobimy wszystko, jestem przekonany, że to przedstawiciel PO, Koalicji Obywatelskiej w drugiej turze będzie decydował o tym kto wygra tę prezydenturę. To dzisiaj jest nasze zobowiązanie i polityczny cel" - podkreślił Schetyna.
Obecnie w PO trwają prawybory prezydenckie, w których rywalizują wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska i prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Spośród tych dwojga kandydata, który w przyszłym roku wystartuje w wyborach prezydenckich wyłoni 14 grudnia konwencja krajowa PO.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.