Premier Donald Tusk powiedział we wtorek, że dokumentacja ws. katastrofy smoleńskiej - której oczekiwali polscy urzędnicy - po interwencji strony polskiej została w trybie natychmiastowym przygotowana i jest już gotowa do odebrania w Moskwie.
"Wtedy, kiedy akredytowany przez rząd polski przedstawiciel przy pracach komisji (Edmund Klich, przedstawiciel RP akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) - PAP) stwierdził, że nie otrzymał w trybie, który uznaliśmy za taki właściwy, wszystkich dokumentów, o jakie się ubiegał, interweniowaliśmy" - powiedział premier podczas wtorkowej konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
"To był list dość kategoryczny pana pułkownika Edmunda Klicha do partnerów po stronie rosyjskiej" - podkreślił Tusk. Jak dodał, była też interwencja ministra SWiA Jerzego Millera oraz wizyta ministra Millera w Moskwie.
"Wydaje się, że - tak jak zresztą przypuszczałem - nie mieliśmy do czynienia z jakąś twardą blokadą o charakterze politycznym" - ocenił premier.
"Nasze oczekiwania, które są związane z naszymi emocjami - wszyscy to bardzo głęboko przeżyliśmy, katastrofę - one wyznaczają trochę wyższe standardy, jeśli chodzi o tempo i taką dociekliwość niż w stronie rosyjskiej. Nie wykluczam" - zaznaczył szef rządu.
"Ale muszę powiedzieć, że z reguły nasze interwencje przynoszą skutek i to natychmiastowy" - zapewnił premier.
Jak dodał, strona polska otrzymała informację, że dokumentacja ze wszystkimi dokumentami, których oczekiwali polscy urzędnicy została w trybie natychmiastowym przygotowana "i jest do odebrania w Moskwie przez Edmunda Klicha".
Premier - pytany, o jakie dokumenty chodzi - odpowiedział: "To są tomy dokumentów, ale myślę, że po odebraniu tych dokumentów przez naszych urzędników ta informacja będzie pełna, chociaż była informacja o jakie typu dokumenty chodzi".
W poniedziałek Maciej Kujawski z biura prasowego Prokuratury Generalnej powiedział, że 17 sierpnia Naczelny Prokurator Wojskowy otrzyma w Moskwie 11 tomów akt rosyjskiego śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Taki jest rezultat rozmowy telefonicznej, jaką w poniedziałek po południu odbyli Prokurator Generalny Andrzej Seremet i zastępca szefa Głównej Prokuratury Federacji Rosyjskiej Aleksander Zwiagincew - powiedział Kujawski.
Wśród dokumentów mają być m.in. protokoły zeznań świadków, ale nie wiadomo jeszcze, których. Wiadomo, że rosyjscy prokuratorzy mają też przekazać stronie polskiej obszerną dokumentację fotograficzną miejsca katastrofy w Smoleńsku i protokoły z oględzin tego miejsca. W dokumentach mają też być protokoły oględzin ciał ofiar, ale nie protokoły ich sekcji zwłok.
Premier zapewnił, że stara się zawsze bardzo rzetelnie informować opinię publiczną o tym, co się dzieje, jeśli chodzi o śledztwo smoleńskie.
Jednocześnie dodał, że nie jest rzecznikiem prokuratury polskiej ani rosyjskiej, w związku z tym można oczekiwać od niego informacji, które są w jego gestii. "Tu staram się robić to naprawdę rzetelnie" - zaznaczył.
"A więc, kiedy otrzymywałem informacje od wszystkich moich współpracowników, że ta współpraca, jeśli chodzi o przepływ dokumentów, o dostępność do rozmaitych procedur była dobra, to mówiłem, że jest dobra. Może i nigdy z jakimś szczególnym entuzjazmem. Od początku podkreślałem, że moje zaufanie do naszych partnerów jest - jak sądzę - adekwatne do sytuacji, ani za duże, ani za małe" - podkreślił Tusk.
"Dla mnie jest rzeczą ważną, że - póki co - nawet jeśli są jakieś zatarcia, strona rosyjska reaguje w sposób przez nas oczekiwany, wtedy kiedy takie zatarcia się pojawiają" - zaznaczył.
Na początku sierpnia premier Donald Tusk oświadczył, że strona polska oczekuje informacji i wyjaśnienia powodów utrudniających przekazywanie dokumentów ws. katastrofy smoleńskiej. Luki są na tyle istotne, że eksperci nie mogą wydać werdyktu - mówił z kolei szef MSWiA Jerzy Miller.
W poniedziałek premier mówił, że po rozmowie telefonicznej z rosyjskim premierem Władimirem Putinem i po czwartkowej wizycie szefa MSWiA Jerzego Millera w Moskwie "wydaje się, że ten drobny kryzys, jeśli chodzi o systematyczne dostarczanie dokumentów, się zakończy".(PAP)
sdd/ par/ mag/
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.