Na 6 września francuski rząd zwołał w Paryżu spotkanie szefów MSW kilku krajów UE, które - jak wynika z zapowiedzi - ma być poświęcone m.in. kontrowersyjnej kwestii integracji i deportacji Romów. Komisja Europejska podała we wtorek, że nie otrzymała zaproszenia.
"Wiemy o tym spotkaniu, ale nie otrzymaliśmy żadnego zaproszenia" - powiedział rzecznik KE ds. sprawiedliwości Matthew Newman.
Spotkanie, w gronie przedstawicieli Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch i belgijskiej prezydencji w UE zwołał już kilka miesięcy temu francuski minister ds. imigracji Eric Besson z okazji wizyty swojego kanadyjskiego odpowiednika w Paryżu.
Strona francuska podała jedynie, że chodzi o nieformalną rozmowę na temat polityki imigracyjnej. Jednak włoski minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni, jeden z przywódców Ligi Północnej, w sobotnim wywiadzie dla "Corriere della Sera" wprost zapowiedział, że spodziewa się rozmowy o wydaleniach z krajów Europy Zachodniej Romów, którzy nie mają pracy i mieszkania w innym kraju UE albo są tam ciężarem dla budżetu. "Wielu Romów jest obywatelami UE, ale nie spełnia tych warunków" - powiedział minister. Dodał, że myśli o "wydaleniach" na takiej samej zasadzie, jak wydala się nielegalnych cudzoziemców, i pochwalił surową politykę francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego wobec Romów.
Tymczasem Komisja Europejska na razie powstrzymała się od zajęcia jasnego stanowiska w sprawie ogłoszonego przez francuski rząd odesłania z Francji do Rumunii i Bułgarii około 700 Romów. Pierwszych kilkudziesięciu już wróciło do Rumunii; wydalani Romowie otrzymują od francuskiego rządu jednorazową zapomogę w wysokości 300 euro dla każdego dorosłego i 100 euro dla dziecka.
KE przypomniała jedynie o zobowiązaniach "Francji, podobnie jak wszystkich innych państw UE, do poszanowania norm europejskich w zakresie swobody podróżowania się i osiedlania w UE", która dotyczy także rumuńskich i bułgarskich Romów jako obywateli UE. Podkreśliła, że wierzy, że decyzja w sprawie każdego Roma jest podejmowana przez francuskie władze indywidualnie i nie ma mowy o masowych wysiedleniach na podstawie narodowości. KE zapowiada, że będzie się uważnie przyglądać sytuacji we Francji, bo na razie nie wie np., jakiego rodzaju formularze Romowie muszą wypełnić przed opuszczeniem Francji.
Jednocześnie rzecznik Newman podkreślił, że planowane na marzec przyszłego roku wejście Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen nie ma żadnego związku z tym, że obecnie część Romów pozostaje w krajach Europy Zachodniej ponad dozwolone trzy miesiące bez pracy czy mieszkania. "Nie ma żadnego punktu w porozumieniu z Schengen, który dotyczyłby integracji Romów" - powiedział. Przekonanie, że Rumunia i Bułgaria nie powinny wejść do strefy Schengen, jeśli "nie staną na wysokości zadania", wyraził wcześniej francuski minister ds. europejskich Pierre Lellouche.
Zwołanego w Paryżu spotkania Newman w ogóle nie chciał komentować, twierdząc, że nie zna jego agendy, więc nie wie, czy będą tam poruszane tematy z zakresu kompetencji UE. Źródła w belgijskiej prezydencji powiedziały natomiast, że przedstawiciel Belgii nie weźmie udziału w spotkaniu, jeśli ma ono służyć celom polityki krajowej czy to Włoch, czy Francji.
We wtorek Pierre Lellouche wyraził "zdziwienie" uwagami tych, którzy oskarżają Francję o "deportację" Romów, i ponownie zaapelował do Bukaresztu i Sofii, by "wzięły odpowiedzialność" za swych obywateli. "Nie robimy niczego innego poza stosowaniem prawa unijnego i przeprowadzaniem dobrowolnych powrotów, którym towarzyszy pomoc finansowa z kieszeni francuskich podatników" - powiedział francuski minister w dzienniku "Le Figaro".
"To dziwna interpretacja litery traktatów (...), kiedy niektóre państwa mogą zaoferować swym romskim obywatelom jako jedyną perspektywę emigrację do bogatszych państw unijnych, w których automatycznie powinni się zintegrować" - zaznaczył. "Oczekujemy, że Komisja Europejska z równą uwagą odniesie się do realizacji innych praw Romów: do edukacji, pracy i ochrony zdrowia, co przewidują traktaty" - dodał.
Tymczasem liberalna frakcja ALDE w Parlamencie Europejskim uznała postępowanie władz Francji wobec Romów za pogwałcenie wartości europejskich. Jej lider, były premier Belgii Guy Verhofstadt uznał we wtorek, że PE musi przypomnieć KE o obowiązku czuwania nad poszanowaniem praw mniejszości w UE. "Tolerowanie dyskryminacyjnych praktyk może prowadzić do otwarcia puszki Pandory: jakie są następne grupy, które naznaczymy i wydalimy?" - pyta retorycznie ALDE w komunikacie prasowym.
"Wstydzę się za rządy, które grają na emocjach opinii publicznej kosztem mniejszości, która jest już wystarczająco marginalizowana w swoim kraju pochodzenia" - dodała liberalna eurodeputowana Sophie in 't Veld.
Grupa ALDE wezwała, by sprawa Romów w UE stała się przedmiotem debaty plenarnej na najbliższej wrześniowej sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.