Kolejnych 761 osób zmarło w Wielkiej Brytanii z powodu koronawirusa, co oznacza, że łączna liczba ofiar śmiertelnych epidemii w tym kraju wzrosła do 12868 - poinformowało w środę po południu ministerstwo zdrowia.
Bilans obejmuje zgony zarejestrowane w szpitalach w ciągu 24 godzin między godz. 17 w poniedziałek a godz. 17 we wtorek.
Jest on nieco niższy niż ten podany we wtorek, gdy poinformowano o 778 zmarłych. To zarazem czwarty z kolei dzień, w którym liczna zmarłych jest niższa niż 800, podczas gdy w poprzednich czterech dniach albo przekraczała 900, albo - raz - była bardzo blisko tego.
Może to oznaczać, że stabilizująca się w ostatnich dniach liczba osób przyjmowanych do szpitali zaczęła się wreszcie przekładać na mniejszą liczbę zgonów.
Wielka Brytania zajmuje piąte miejsce na świecie pod względem liczby zgonów z powodu koronawirusa - więcej ich zanotowano w Stanach Zjednoczonych, we Włoszech, w Hiszpanii i we Francji.
Pamiętać jednak trzeba, że podawane przez brytyjskie ministerstwo zdrowia statystyki dotyczą tylko zgonów w szpitalach, więc faktyczna liczba jest większa. Według brytyjskiego urzędu statystycznego ONS, w ciągu tygodnia na przełomie marca i kwietnia, w Anglii i Walii w szpitalach miało miejsce 90,2 proc. zgonów, natomiast szkockie władze podały, że było to 62 proc.
Jednocześnie ministerstwo przekazało, że od początku epidemii przeprowadzono prawie 399 tys. testów na obecność koronawirusa, którym poddano prawie 314 tys. osób. W przypadku 98476 testów uzyskano wynik pozytywny, co oznacza wzrost o 4605 w stosunku do stanu z poprzedniego dnia. To wzrost nieco niższy do tego z poprzednich kilku dni, co może oznaczać, że liczba zakażeń również się stabilizuje. Bilans nowych zakażeń obejmuje okres od godz. 9 we wtorek do godz. 9 w środę.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.