Premier Rosji Władimir Putin po decyzji prezydenta Dmitrija Miedwiediewa o zdymisjonowaniu mera Moskwy Jurija Łużkowa powiedział we wtorek, że stosunki między szefem państwa i merem nie układały się i trzeba było podjąć kroki w celu unormowania sytuacji.
Szef rosyjskiego rządu podkreślił, że Łużkow, który stał na czele władz stołecznych nieprzerwanie od 1993 roku, "wiele uczynił dla rozwoju Moskwy i w określonej mierze jest znaczącą figurą współczesnej Rosji".
"Jest całkiem jasne, że stosunki mera i prezydenta nie układały się, ale to mer jest podwładnym prezydenta, a nie odwrotnie" - powiedział Putin.
Podkreślił, że dymisjonując Łużkowa, "prezydent Rosji działał ściśle według norm prawa i w ramach swych prerogatyw".
Premier Rosji powiedział, że już omawiał z prezydentem kandydaturę nowego mera Moskwy i że będzie mógł wyrazić swoje zdanie na ten temat jako lider partii Jedna Rosja, która ma większość w stołecznej Dumie.
Od kilku tygodni działalność Łużkowa była ostro krytykowana przez państwowe media. Swojej niechęci do burmistrza nie ukrywał też Miedwiediew.
74-letni Łużkow w czasie sprawowania swego urzędu przeżył trzy kampanie prezydenckie, sześć parlamentarnych, 10 premierów, dwie wojny w Czeczenii i kryzys finansowy. Znany jest z populistycznych i nacjonalistycznych poglądów. Jego kadencja upływała w czerwcu 2011 roku.
Włochy, W. Brytania, Niemcy, Australia i Nowa Zelandia nie zgadzają się.
Szkody "ograniczone". Kościół otwarto już dla zwiedzających.
Co najmniej sześciu żołnierzy zginęło, wiele osób jest rannych.
Ten korytarze nie będzie pasażem należącym do Trumpa, ale raczej grobowcem jego najemników.
ISW: oddanie Rosji reszty obwodu donieckiego dałoby jej dogodną pozycję do kontynuowania ataków.