Reklama

Przeszczepy tkanek - dar zmarłych dla chorych

Przeszczepy serca, wątroby czy płuc ratują życie, głośno o nich w mediach. Polscy specjaliści potrafią jednak z powodzeniem przeszczepiać również tkanki. Nasze rogówki, zastawki serca, łąkotki, więzadła czy skóra mogą służyć innym po naszej śmierci.

Reklama

Choć nie ratują życia, to pozwalają odzyskać wzrok, sprawność, uwolnić się od bólu.

"Te przeszczepy poprawiają jakość życia, ale świadomość społeczeństwa w dziedzinie przeszczepów tkanek jest mała. Główny nacisk akcji promujących przeszczepianie idzie w kierunku narządów, ale o tkankach - tzw. małej medycynie transplantacyjnej - też nie należy zapominać" - podkreśla dyrektor Izabela Tyszkiewicz z Krajowego Centrum Bankowania Tkanek i Komórek w Warszawie. W Polsce działa ponad 20 banków tkanek.

27 października lekarze z Kliniki Chirurgii Endoskopowej w Żorach po raz pierwszy przeszczepili dwóm nastoletnim pacjentom łąkotki stawu kolanowego, pobrane i przygotowane w Polsce - przez zabrzański bank tkanek Homograft. Choć bez łąkotki można żyć, to po kilku latach pojawiają się bóle, obrzęki, a w dłuższej perspektywie taką osobę czeka wszczepienie endoprotezy stawu kolanowego, później być może także jej wymiana. Przeszczep pozwala na powrót do pełnej sprawności, a nawet wyczynowego sportu.

Ok. 80 proc. tkanek pobranych w Polsce pochodzi od osób zmarłych - tak jak łąkotki wszczepione pacjentom w Żorach. Kluczowy jest czas - rogówkę trzeba pobrać 12 godzin od chwili zgonu, inne tkanki w przeciągu 24, maksymalnie 48 godzin. Dawcy to najczęściej ofiary wypadków. Płeć nie ma znaczenia, wiek - niewielkie, np. rogówkę można pobrać zarówno od rocznego dziecka, jak i osoby w wieku 70 lat.

Potem bank musi się skontaktować z prokuraturą i - jeśli prokurator godzi się na pobranie tkanek - sprawdzić, czy potencjalny dawca nosił może w dokumentach oświadczenie na ten temat lub czy nie zgłosił swojego sprzeciwu w działającym przy Poltransplancie Centralnym Rejestrze Sprzeciwów (CRS). Od początku jego istnienia, czyli od 1 listopada 1996 r. do końca zeszłego roku, uczyniło to 25 tys. 386 Polaków. W 2009 r. 313 osób zgłosiło w CRS swój sprzeciw wobec pobrania ich narządów czy tkanek, 20 osób swój wcześniejszy sprzeciw wycofało. W imieniu dzieci na taki krok mogą zdecydować się rodzice.

"Wymóg jest taki, aby stwierdzić istnienie wszystkich form sprzeciwu. Prawo mówi o trzech - na pierwszym miejscu jest CRS, można też za życia w obecności dwóch świadków wyrazić ustnie wolę, że nie się chce być dawcą narządów czy tkanek, można też zostawić w dokumentach oświadczenie pisemne. Dlatego banki tkanek czy koordynatorzy przeszczepiania nawiązują kontakt z bliskimi, aby poznać, czy osoba zmarła nie zostawiła sprzeciwu w innej formie" - wyjaśnia Izabela Tyszkiewicz.

Jak się jednak okazuje - Polacy o śmierci rozmawiają niechętnie. "To są zawsze trudne rozmowy, bo musimy działać szybko i kontaktujemy się nieraz kilka godzin po zgonie członka rodziny, kiedy rodzina jest w głębokim szoku. Rozmowa też często nie do końca rozświetla nam, jaka jest wola zmarłego, bo w zdecydowanej większości przypadków rodzina po prostu tego nie wie. O tym się nie mówi. Nieraz słyszymy - przecież on miał 20 lat, czemu mieliśmy mówić o takich rzeczach" - opowiada Jolanta Wszołek, prezes banku tkanek Homograft, który działa przy Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii, założonej przez prof. Zbigniewa Religę.

Jeśli nie wiadomo, jaka była wola zmarłego, a rodzina wyraża zdecydowany sprzeciw, do pobrania nie dochodzi. Jak jednak podkreśla prezes Wszołek, to zaledwie kilka procent przypadków - zbolałe rodziny z reguły podchodzą do sprawy ze zrozumieniem.

"Jest bardzo ważne, by każdy Polak wiedział, że istnieje Centralny Rejestr Sprzeciwów. Jeżeli z jakichś powodów nie zgadza się na pobranie części swoich tkanek po śmierci, powinien to zastrzec. Pytanie o to rodziny kilka godzin po śmierci jest dodawaniem jej cierpienia, wolelibyśmy tego uniknąć. Po to, żeby nasze rodziny nie cierpiały, porozmawiajmy już dzisiaj, by znana była wola każdego z członków rodziny. Być może właśnie szczególny Dzień Wszystkich Świętych jest do tego dobrą okazją" - apeluje Jolanta Wszołek.

Jedna z takich trudnych rozmów szczególnie zapadła jej w pamięć. W wypadku zginął 12-letni chłopiec, którego mama - jak poinformował ją prokurator - była ciężko chora na nowotwór. "Ta rozmowa to było coś wspaniałego. Pani była bardzo spokojna, powiedziała, że oczywiście wyraża zgodę na pobranie tkanek i będzie się modliła za tych wszystkich ludzi, którzy je otrzymają, aby operacje się udały i dobrze im służyły. To była najwspanialsza postawa" - wspomina.

Oprócz zgody prokuratora i informacji z Centralnego Rejestru Sprzeciwu pracownicy banku tkanek muszą też uzyskać opinię medyka sądowego, przeprowadzającego sekcję. Musi on ocenić, czy pobranie tkanek podczas sekcji nie zamaże jej obrazu. Jeśli wszystkie formalności zostały dopełnione, tkanki zostają pobrane. Jeden dawca może pomóc nawet kilkunastu osobom.

Zanim to jednak nastąpi, tkanki przechodzą bardzo dokładne badania. Specjaliści sprawdzają np., czy zmarły nie był nosicielem wirusa HIV i czy nie chorował na wirusowe zapalenie wątroby. Dopiero po badaniach, sterylizacji i konserwacji rogówka czy zastawka serca staje się materiałem leczniczym. Tkanki, których z powodu choroby dawcy nie można wykorzystać, zostają skremowane.

Jeden z najwybitniejszych polskich transplantologów prof. Marian Zembala ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu ocenia, że w Polsce wciąż jest wiele do zrobienia w zakresie organizacji przeszczepów i świadomości społecznej. "W Hiszpanii mamy 42 pobrania na milion mieszkańców, w Polsce zaledwie 11" - podkreśla.

"Transplantacja jest zarezerwowana dla chorego, który ma nieodwracalne uszkodzenie narządu, czyli nie ma alternatywy, albo ma ją tylko chwilowo - jak dializowanie w przypadku niewydolnych nerek. () Nowoczesna medycyna bez transplantologii nie istnieje, tak jak nie istnieje nowoczesny kraj bez dobrych dróg. Transplantacja musi być elementem rozwoju medycyny i ciągnie tę medycynę do przodu" - mówi prof. Zembala.

Zapewnia, że sam nosi w portfelu nawet dwie deklaracje woli zostania dawcą w razie śmierci. "Cała moja rodzina tak myśli i wielu przyjaciół. To normalne i naturalne. Nobilituje, a nie przeszkadza" - uważa kardiochirurg.

Również Jolanta Wszołek jest gotowa zostać dawcą. "Wciąż mam w pamięci zdanie księdza prof. Piotra Morcińca, bioetyka, które wygłosił podczas jednej z konferencji: Nieważne, czy będziesz pochowany w całości, ważne, ile miłości po tobie zostanie na ziemi".

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
0°C Czwartek
rano
3°C Czwartek
dzień
wiecej »

Reklama