Dyrekcja francuskich kolei państwowych (SNCF) wyraziła po raz pierwszy ubolewanie w związku z udziałem kolei w deportacjach Żydów w czasie II wojny światowej. Przeprosiny mają ułatwić start SNCF w przetargu na budowę ekspresowych kolei w USA - oceniają media.
Jak informuje w sobotę francuskie radio France Info, w trakcie wizyty w Stanach Zjednoczonych na początku listopada prezes SNCF Guillaume Pepy opublikował specjalny komunikat skierowany do władz USA. Wyraża w nim "głębokie ubolewanie" i "żal" z powodu udziału francuskich kolei państwowych w wywożeniu ludności żydowskiej do obozów zagłady w latach okupacji niemieckiej.
Jednocześnie jednak Pepy zaznacza, że doszło do tego pod przymusem, bo hitlerowcy grozili zarekwirowaniem francuskich kolei w razie nieposłuszeństwa.
SNCF uruchomiło także niedawno specjalną anglojęzyczną stronę internetową (http://www.sncfhighspeedrail.com/heritage/), na której wyjaśnia okoliczności deportacji Żydów z Francji w okresie Holokaustu.
Jak zaznacza France Info, wyrażenie skruchy przez Francuzów wiąże się z przetargiem na budowę superszybkiej kolei na Florydzie i w Kalifornii. Niektórzy członkowie amerykańskiego Kongresu grozili niedawno SNCF, że jeśli nie przeprosi za swoją okupacyjną przeszłość, to nie będzie mogła starać się o udział w tych przetargach. Wartość jednego tylko kontraktu - budowy ekspresowej kolei na trasie Tampa-Orlando - szacowana jest na 43 miliardy dolarów. Francuzi, szczycący się swoimi superszybkimi pociągami TGV, chcą wziąć udział w tej rywalizacji.
Według francuskich mediów, Centrum dokumentacji i edukacji o Holokauście, mające siedzibę w pobliżu Miami na Florydzie, oceniło deklarację szefa SNCF jako niewystarczającą. "Jeśli oni (przedstawiciele SNCF) chcą przeprosić, niech zrobią to w bezpośredni sposób, a nie mówią ogródkami" - powiedziała wiceprzewodnicząca Centrum Rositta Kenigsberg.
W latach 1942-1944 na rozkaz hitlerowskich okupantów wywieziono z Francji do obozów zagłady, głównie transportami kolejowymi, około 76 tysięcy osób pochodzenia żydowskiego. Większość transportów wyruszała z obozu przejściowego w podparyskim Drancy.
W 1995 r. ówczesny prezydent Jacques Chirac po raz pierwszy - po wielu latach milczenia na ten temat ze strony francuskich władz - uznał odpowiedzialność swojego państwa za te deportacje.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.