Greccy dziennikarze rozpoczęli w piątek o świcie 48-godzinny strajk przeciw fali zwolnień oraz cięciom płac. Radio i telewizja nie nadają wiadomości. Wbrew woli przedstawicieli syndykatów ukazały się jednak okrojone weekendowe wydania gazet.
Elektroniczne mass media przestały nadawać wiadomości o godzinie 6 (godz. 5 czasu polskiego). Strajk dziennikarzy potrwa do niedzieli rano.
Dziennikarze protestują przeciwko fali zwolnień, cięciom pensji oraz zamknięciu kilkunastu magazynów i dwóch dzienników krajowych. Tylko w listopadzie bankructwo ogłosił liberalny tygodnik "To Wima" oraz niezależny dziennik "Apogewmatini".
W związku z kryzysem finansowym wpływy z reklam spadły w greckich mediach nawet o 30 proc. - pisze hiszpańska agencja EFE.
To już kolejny strajk greckich dziennikarzy w ostatnich dniach. W środę brali oni udział w strajku generalnym przeciwko przyjętym przez parlament reformom prawa pracy, obejmującym m.in. kolejne redukcje płac i możliwość przenoszenia niektórych pracowników sektora publicznego do innych zajęć w ramach restrukturyzacji.
Według rządu premiera Jeorjosa Papandreu, zmiany prawa pracy były konieczne, aby pogrążony w kryzysie zadłużenia kraj mógł nadal korzystać z międzynarodowego pakietu ratunkowego. Pakiet ten opiewa w sumie na 110 miliardów euro i jest rozłożony na trzy lata. W lutym ma być uruchomiona kolejna rata pożyczki w wysokości 15 mld euro.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.