Urząd ds. Cudzoziemców prowadzi postępowanie, które ma sprawdzić status członków mongolskiej rodziny Batdavaa - poinformowała rzeczniczka Urzędu Ewa Piechota. Jak zaznaczyła, "są szanse, że rodzina otrzyma prawo pobytu". Jeden z członków rodziny obronił pracę inżynierską.
Zdaniem rzeczniczki postępowanie może potrwać około miesiąca. Nie chciała jednak podać więcej szczegółów.
22-letni Khash Erdene Batdavaa, któremu wraz z rodziną grozi wydalenie z Polski, obronił we wtorek pracę inżynierską w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Student na obronę przyjechał w asyście funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Obrona pracy odbywała się na Wydziale Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej AGH. Khash Erdene Batdavaa otrzymał ocenę 4,5 za przygotowanie projektu pieca do zastosowań przemysłowych opalanego gazem koksowniczym.
Straż Graniczna wyraziła zgodę, aby po egzaminie student mógł porozmawiać z mediami.
Batdavaa mówił, że jest dobrej myśli i ma nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. "Zdajemy sobie sprawę, że do tej sytuacji doszło z naszej winy, bo nie uregulowaliśmy pewnych kwestii. Nie mam do nikogo pretensji" - przyznał.
Jak zaznaczył, nie wyobraża sobie wyjazdu do Mongolii, bo do Polski przyjechał w wieku 11 lat i tu się wychował. "Tutaj mam mnóstwo przyjaciół, którzy mnie wspierają" - podkreślił Batdavaa.
"Chciałem wyrazić wdzięczność dla wszystkich osób, moich przyjaciół, ludzi i instytucji za życzliwość i uprzejmość" - mówił. Dodał, że w ośrodku dla uchodźców w Przemyślu, gdzie obecnie przebywa wraz z rodziną, stworzono im dobre warunki. Miał tam dostęp do komputera i przygotował prezentację na obronę pracy inżynierskiej.
Przed budynkiem wydziału zebrało się kilkudziesięciu znajomych i przyjaciół studenta, którzy zbierają podpisy pod petycją przeciwko wydaleniu rodziny Batdavaa. Przynieśli ze sobą transparenty: "Hasza jest Polakiem", "Nie wywoźcie nam Polaków do Mongolii", "Oddajcie ich".
Dziekan Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej AGH prof. Mirosław Karbowniczek ocenił, że biorąc pod uwagę współczynnik stresu, to studentowi obrona poszła bardzo dobrze. "To jest dobry student, grzeczny, inteligentnych chłopak, który po dzisiejszej obronie jest już fachowcem w swojej dziedzinie" - ocenił dziekan.
Pięcioosobowa rodzina Batdavaa przebywa w Polsce od 2000 r., mieszkali w Krakowie; najmłodszy syn urodził się już w naszym kraju. Rodzina, mimo że od 12 lat przebywa w Polsce, dotąd nie zalegalizowała swego pobytu. Na początku bieżącego roku rodzina, decyzją wojewody małopolskiego, została umieszczona w ośrodku dla uchodźców w Przemyślu; grozi jej deportacja do Mongolii.
Dwóch starszych synów to studenci krakowskiej AGH, najmłodszy Robert - urodzony w Polsce - uczęszcza do szkoły podstawowej.
Sprawę rodziny Batdavaa bada m.in. rzeczniczka praw obywatelskich Irena Lipowicz oraz rzecznik praw dziecka Marek Michalak. W sprawie interweniuje także europoseł PO Bogusław Sonik, a przyjaciele i znajomi zbierają podpisy pod protestem przeciwko deportacji. Również uczelnia, na której studiują starsi synowie, interesuje się losami ich rodziny.
Według wojewody małopolskiego rodzinie wielokrotnie proponowano rozwiązania prawne, które pomogłyby w legalizacji pobytu w Polsce, ta jednak z możliwości tych nie korzystała. Były krótkie okresy, kiedy mieli tzw. wizy proceduralne, wydawane na czas załatwienia sprawy. Decyzję wojewody o wydaleniu rodziny podtrzymały Urząd ds. Cudzoziemców i sąd.
Jak poinformowała PAP rzecznik wojewody Joanna Sieradzka, wojewoda małopolski wyczerpał swoje możliwości w tej sprawie. Ze swoje strony pomógł, aby student AGH przyjechał na wtorkową obronę pracy inżynierskiej. Wystąpił też do szefa Urzędu ds. Cudzoziemców, żeby podejmując decyzję w sprawie mongolskiej rodziny, wziął pod uwagę jej sytuację w Polsce.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.