To pierwsza sytuacja od 30 lat, kiedy bezpieczeństwo i integralność naszych granic są w tak brutalny sposób atakowane i testowane - powiedział premier Mateusz Morawiecki udzielając w Sejmie informacji o sytuacji na granicy z Białorusią. Apelował o jedność i współdziałanie w imię racji stanu.
Premier oraz ministrowie: spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński i obrony narodowej Mariusz Błaszczak przedstawiali w Sejmie informację rządu w sprawie sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i podejmowanych w tej kwestii działań.
Morawiecki poinformował, że wicepremier, szef komitetu ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński z powodu choroby nie może wziąć udziału w posiedzeniu i udzielić informacji. Jednocześnie zapewniał, że dzięki pracom tego komitetu od czerwca rząd może dużo efektywniej prowadzić działania na granicy.
"Dziś w tym szczególnym dniu, tak ważnego posiedzenia, powinniśmy zapomnieć o tym, kto jest z lewicy, prawicy, kto z partii liberalnej, konserwatywnej, lewicowej czy innej. Choć Sejm jest podstawowym miejscem, w którym różne racje są poddawane różnym sporom, to dziś powinna dominować tutaj jedna racja - racja stanu Rzeczpospolitej" - mówił premier.
Podkreślał, że bezpieczeństwo wschodniej granicy jest naruszane "w bardzo brutalny sposób". "To pierwsza taka sytuacja od 30 lat, kiedy możemy powiedzieć, że bezpieczeństwo, integralność naszych granic jest w tak brutalny sposób atakowana i testowana" - stwierdził premier.
Ocenił, że imperialna polityka Rosji postępuje, kolejne kroki ze strony władz z Moskwy są rozłożone w czasie, a Alaksandr Łukaszenka jest jedynie wykonawcą zadań zleconych przez prezydenta Rosji Władimira Putina służących odbudowaniu pozycji Rosji.
Szef rządu przekonywał, że siła Polski musi się dziś przejawiać w skuteczności działań na wschodniej granicy kraju, gdzie, jak mówił, "mamy do czynienia nie tylko z przemocą, z bezpośrednim użyciem przemocy wobec suwerennego państwa polskiego", ale i z wyreżyserowanym spektaklem, którego celem jest naruszenie granicy Polski, wprowadzenie chaosu w kraju i w UE.
Operacje na wschodniej granicy Polski - mówił Morawiecki - są częścią "bardzo skoordynowanego ataku, który ma charakter wojny nowego typu", w której jako broń używana jest dezinformacja, a jako żywe tarcze używani są ludzie.
Premier mówił, że na Białoruś sprowadzani są migranci z kilku kierunków z Bliskiego Wschodu, a potem są wykorzystywani, by zdestabilizować sytuację w Polsce, na Litwie, państwach bałtyckich i całej UE. "To są migranci, to nie są uchodźcy. To też warto podkreślić, bo te pojęcia niektórym osobom się niektórym osobom się mylą" - dodał.
Stwierdził, że aby temu się przeciwstawić komitet ds. bezpieczeństwa w czerwcu podjął decyzję o budowie odpowiednich instalacji, które miały na celu zabezpieczenie prewencyjne. Ocenił, że gdyby nie te zabezpieczenia, to dziś "kolumny migrantów, popychane z tyłu kolbami karabinów białoruskich służb specjalnych, maszerowałyby już przez granicę RP".
Premier apelował, aby "na moment zapomnieć o tych animozjach partyjnych, o sporach partyjnych i razem skupić się na tym, w jaki sposób Rzeczpospolita może bronić się jak najlepiej przed największą prowokacją, najpotężniejszym uderzeniem ze Wschodu co najmniej od kilkudziesięciu lat".
Zwracał się do polityków, żeby zastanowić się wspólnie nad tym, co klasa polityczna w Polsce, w tym rządzący, powinni zrobić, aby wzmocnić bezpieczeństwo za kolejne tygodnie, miesiące, a może i lata. Podkreślał, że "trzeba się przygotować na długie uderzenie, na politykę, która ma trwać długo".
Zauważył, że wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że to Łukaszenka sprowadził dziesiątki tysięcy ludzi na Białoruś i "przesuwa te grupy ludzkie, tych ludzi, migrantów, specjalnie, przemocą czasami, z Mińska na naszą wschodnią granicę" i to on jest odpowiedzialny za to, żeby ci ludzie wrócili do swoich krajów.
Premier apelował do posłów o jedność ws. presji na granicy polsko-białoruskiej, bo Polska - jak zauważył - jest obserwowana zarówno ze wschodu, jak i zachodu. "Tam za wschodnią granicą wiedzę najlepiej, że jeżeli nie będziemy zjednoczeni, to będzie nas łatwo rozbić i łatwo ingerować w naszą suwerenność" - podkreślił. "Musimy patrzeć w sposób solidarny na to, co się dzieje mając na względzie los Polski, los Rzeczypospolitej, a ryzyko jest duże, ryzyko jest takie, jakiego nie było dawno, jakiego nie doświadczaliśmy dawno" - dodał.
Morawiecki podziękował za pracę członkom komitetu ds. bezpieczeństwa, Kaczyńskiemu i członkom rządów odpowiedzialnych za sprawy bezpieczeństwa, a żołnierzom i funkcjonariuszom - "za godną służbę" i obronę "godności munduru". "Wszystkim wspaniałym funkcjonariuszom i funkcjonariuszom, wszystkim wspaniałym żołnierzom Wojsk Obrony Terytorialnych, wojsk operacyjnych, dziękujemy za obronę granic Rzeczypospolitej" - powiedział szef rządu.
Szef rządu przekonywał, że gdyby nie działania podjęte przez polski rząd granica polsko-białoruska byłaby dziś "granicą wirtualną, przez którą spokojnie przechodziłyby tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi, migrantów, którzy tylko po to, tylko w tym celu są ściągani przez Łukaszenkę, by destabilizować Rzeczpospolitą, niszczyć spójność naszego państwa, normalny rozwój po pandemii i spójność UE". "Ale tym razem im się to nie udało" - dodał.
"W przeciwieństwie do tego, co było w latach 2015-2016 trafili na naszą odpowiedź, na jednoznaczny opór nie tylko Polski, nie tylko Litwy, Ukrainy, Łotwy i innych państw Europy Środkowej i Wschodniej, ale całej UE. Cała UE mówi Łukaszence: »nie, dość tych działań, dość destabilizacji, nie pozwolimy na to i zaprowadzimy z powrotem porządek«" - mówił szef rządu.
Według niego, Polska przekonała partnerów z UE i NATO, że obrona wschodniej granicy Polski jest zarazem obroną wschodniej granicy Unii i wschodniej flanki NATO.
Nawiązując się do przypadającego w czwartek Święta Niepodległości Morawiecki podkreślił, że tego dnia "przyjdzie nam świętować nie tylko niepodległość, ale przyjdzie nam na pewno również bronić granic Rzeczpospolitej".
"Dlatego musimy być silni, gotowi do odparcia tych wszystkich różnych działań, o których wiemy, że nastąpią, ale także takich, o których nie wiemy. Musimy dlatego być przygotowani na nieznane, musimy brać pod uwagę ryzyka, których dziś sobie jeszcze nie wyobrażamy. To jest moment zwrotny, być może moment zwrotny w historii Polski" - mówił premier. Według niego, jesteśmy to winni przeszłym pokoleniom, które walczyły o niepodległość, a także przyszłym pokoleniom, Polakom i Polsce.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.