Teologia i razem z nią wiara przepadła albo na przepadłe idzie?
Ani po polsku, ani po węgiersku na szerszym forum się nie dogadamy. Proponuję więc zatrzymać się wobec innego forum – kościelnego, chrześcijańskiego. A może szerzej – po prostu wielkiego forum ludzi wierzących. Jakim oni językiem się posługują? Ktoś wzruszy ramionami i powie: każdy po swojemu, jedni po polsku, inni po niemiecku, jeszcze inni po włosku i tyle. Owszem, każdy po swojemu, ale za każdym słowem kryje się treść. Nieraz bardzo głęboka. Nieraz wymykająca się definicjom, a mimo to zrozumiała. Ale niekoniecznie dla wszystkich. Czasem zrozumiała tylko powierzchownie, na zasadzie przynależności do jakiegoś kręgu kulturowego, w istocie jednak niepojęta.
Językiem apostolskiej katechezy była greka. Takie były historyczne okoliczności. Była to popularna odmiana języka zwanego koiné. To była mowa ludu, nie poetów. Stała się językiem ewangelii i ewangelizacji. I w tym właśnie języku spisane zostały księgi ewangelii i cała reszta Nowego Testamentu. Stary Testament ma historię bardziej złożoną. Żeby rozumieć naukę Biblii, trzeba nie tylko przetłumaczyć jej księgi na języki współczesne, ale każde pokolenie winno to czynić na nowo.
I nie tylko to. Każde pokolenie musi na nowo odczytywać i rozumieć zarówno swoją wiarę, jak i swoje życie. Także wartości wedle jakich kształtuje swój świat. I tu zaczynają się schody. Bo nie wszyscy wzajemnie się rozumieją. Jak Polak z Węgrem. Mój świat wyobrażeń, opisujących go słów, hierarchizujących go wartości nie przystaje do obecnego świata. Same słowa mogą być zrozumiałe, ale budzą odmienne skojarzenia, przywołują inne wartościowanie, mają różną siłę perswazji. Widać to szczególnie w czasie niekontrolowanych ulicznych zamieszek, marszów i demonstracji. Przykłady? Powszechnie znane, nie wszystko godzi się powtarzać.
To jaskrawe przykłady. Ale… Przez wiele lat prowadziłem dni skupienia na kursach formacyjnych dla księży. Któregoś roku odmówiłem. Powiadam: wiesz, Joachimie, czas skończyć. Bo po pierwsze nie wiem, czy oni mnie rozumieją, a po drugie nie chcę odpowiadać na pytania, które my stawialiśmy sobie pięćdziesiąt lat temu. Zgodził się ze mną. Przestałem także głosić parafialne rekolekcje. Jakiś czas później nie przyjąłem propozycji pracy katechety w lokalnym liceum – argumenty miałem takie same.
Łacina nie wystarczy. Tradycja tak teologiczna, jak i prawno-organizacyjna Kościoła Rzymsko-Katolickiego zbudowana została na tradycji cywilizacji już nie biblijnej greki, a prawno-teologicznej łaciny sięgającej czasów średniowiecza. Kto dziś zna łacinę? Którą? Klasyczną, czy kościelną? Jak dziś formułować teologiczne tezy? Po łacinie – dla kogo? Tłumacząc z łaciny? Nawet przekład bywa niezrozumiały. Słownikowo poprawnie oddany termin może wyrażać co innego, niż oryginał. Sekwencja myśli i argumentów staje się inna. Dawne skojarzenia wygasły, a nowych nie ma. Brakuje wzajemnego zrozumienia wśród teologów – myślę o tych wyrosłych z tradycji łacińskiej (z domieszką greckiej) i o tych używających języków współczesnych. Cóż zatem? Teologia i razem z nią wiara przepadła albo na przepadłe idzie?
Bynajmniej. Zadania widzę trzy. Realizowane muszą być równocześnie. Pierwsze – to nawiązanie rzeczywistego dialogu filozofii chrześcijańskiej z niereligijną filozofią naszych czasów. Do tego trzeba ludzi o otwartych umysłach i szerokiej wiedzy – po obu stronach. Drugie – to zejście ze szczytów naukowej niedostępności do przystępnego poziomu tych, którym i filozofia, i teologia mają służyć. Że to karkołomne? Na pewno trudne i wymagające. Wymagające także odejścia od wszystkich (no, prawie wszystkich) akademickich procedur, które i owszem, są potrzebne, ale świata, teologii, katechezy i ewangelizacji do przodu nie popchną. Trzecie – i ono jest podstawowe. Filozofowie i teologowie (oraz inni uczeni ludzie) muszą umieć szukać płaszczyzny zrozumienia wśród szerokich rzesz ludzkich. Póki będą myśleć językiem swojej kasty, operować niezrozumiałymi dla ogółu pojęciami z zamrażarki, to nawet łacina nie wystarczy. Świat pójdzie swoją drogą do nikąd.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.