Wiślanie i turyści rozumieją decyzję Adama Małysza o zakończeniu kariery, choć czują żal, że nie zobaczą już mistrza na skoczni. W piątek wszyscy byli zgodni, że stał się już za życia legendą, która jeszcze długo będzie przyciągała do Wisły.
Trudno sobie wyobrazić współczesną Wisłę bez Adama Małysza. Jego postać widoczna jest wszędzie. W cukierniach sprzedawane są "jego" ciastka, a w holu Domu Zdrojowego stoi rzeźba wykonana z czekolady. W Wiśle skoczek ma swoją galerię trofeów, która cieszy się dużym zainteresowaniem turystów.
Imię Małysza nosi skocznia w Malince, która zapewne nie powstałaby, gdyby nie sukcesy mistrza. Dzięki nim zanotowano szalony wzrost popularności skoków narciarskich. Do tego sportu zaczęła się garnąć młodzież. To dzięki jego sukcesom skoki pozyskały możnych sponsorów, dzięki którym rozgrywane są liczne zawody dla najmłodszych adeptów. Efekt tego widać na skoczniach świata. Adam Małysz nie jest już osamotniony. Z nim jest grono młodych, zdolnych polskich skoczków.
Teraz Adam zapowiedział, że ostatni skok odda podczas oficjalnego pożegnania z kibicami, 26 marca na Wielkiej Krokwi w Zakopanym. W Wiśle słowa te zostały przyjęte ze zrozumieniem. Zdaniem matki zawodnika, Ewy Małysz, nadszedł czas, by Adam zajął się rodziną. "Wiele lat nie było go w domu; teraz rodzina jest najważniejsza. Mam też nadzieję, że teraz częściej nas będzie odwiedzał" - powiedziała.
Pani Janina, która przyjechała do Wisły z Krakowa, ze wzruszeniem oglądała w piątek trofea skoczka. "Nie było skoczka, sportowca, który by tyle zrobił dla Polski. Chciałabym, żeby skakał zawsze, ale wiem, że zakończenie kariery musiało kiedyś nastąpić. Dobrze, że stało się to teraz, w dniach wielkiej chwały" - powiedziała PAP.
Wiceprezes PZN, wiślanin Andrzej Wąsowicz nie ukrywał w rozmowie z PAP, że - choć wiedział o planach Małysza - mimo wszystko był trochę zaskoczony, gdy ten moment nastąpił.
"Wypełnienie luki po Adamie będzie trudne, choć są ci młodzi zawodnicy na czele z Kamilem Stochem. To jeszcze nie są takie postacie. Adam jest wybitnym zawodnikiem. To będzie też duża strata dla widowisk, transmisji. Przez te 15 lat przyzwyczailiśmy się, że zawsze Adam walczył o honor polskiego narciarstwa. Jego brak początkowo będzie doskwierał" - powiedział.
Zakończenie kariery - zdaniem wiślan i turystów - nie odbije się natomiast na popularności Wisły. Anna i Marcin Janko z Gliwic w piątek przyjechali obejrzeć skocznie w Malince. "Małysz zawsze będzie mieszkańcem Wisły i na zawsze legendą. Ludzie będą przyjeżdżać tu, choćby po to, by zobaczyć pamiątki po legendzie" - powiedzieli zgodnie.
Sprzedawca oscypków na głównym deptaku w Wiśle jest podobnego zdania: "Legenda jest tak wielka, że ludzie i tak tu przyjadą. Małysz jest mieszkańcem Wisły, nie wyrzeka się tego miejsca".
Nie tylko Zakopane chce pożegnać mistrza. Szykuje się także Wisła. Nie będą to jednak skoki. Andrzej Wąsowicz przyznaje, że lepszym rozwiązaniem byłby festyn. Takie "majówki" z mistrzem, ściągające do miasta tysiące kibiców, odbywały się w Wiśle, gdy zawodnik święcił pierwsze, wielkie sukcesy.
Jak Wisła powinna uhonorować człowieka, który rozsławił ten beskidzki kurort na świecie? Niektórzy twierdzą, że należałoby wystawić Małyszowi pomnik. Wiceprezes PZN, wiślanin Andrzej Wąsowicz proponuje jednak, że najwspanialszym podziękowaniem byłoby wyremontowanie skoczni narciarskich dla najmłodszych w centrum miasta. "Skocznie są w opłakanym stanie. Najlepszym pomnikiem byłoby wyremontowanie skoczni, na których Adam zaczynał karierę" - powiedział Wąsowicz.
W centrum Wisły znajduje się kompleks trzech małych skoczni: 10-, 20- i 40-metrowa.
Ministerstwo gospodarki zagroziło, że zamknie organizacje, które nie zastosują się do nakazu.
W trudnej sytuacji zwierzak może szukać u nas wsparcia - uważa behawiorystka, Sylwia Matulewska.
Carter był 39. prezydentem USA. Sprawował ten urząd w latach 1977-1981.
W Nowy Rok w Kościele katolickim obchodzona jest uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.