Uczestnicy wtorkowej konferencji międzynarodowej w Londynie poświęconej przyszłości Libii porozumieli się w sprawie formalnego utworzenia grupy kontaktowej, która będzie koordynowała polityczne działania międzynarodowe wobec Libii.
Brytyjskie MSZ poinformowało, że pierwsze spotkanie tej grupy odbędzie się w Katarze. Ma być zorganizowane najszybciej, jak to będzie możliwe. Przewodnictwo w grupie kontaktowej ma być sprawowane rotacyjnie.
W londyńskich obradach uczestniczył sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, szef NATO Anders Fogh Rasmussen, przedstawiciele Ligi Arabskiej oraz szefowie dyplomacji ok. 40 państw. Polskę reprezentował minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Porozumiano się w sprawie kontynuowania działań wobec Libii, dopóki nie zostaną spełnione warunki określone w rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, dotyczące ochrony libijskiej ludności cywilnej.
Ban Ki Mun zaakcentował w Londynie rolę Narodów Zjednoczonych jako koordynatora działań grupy kontaktowej ds. Libii. "Wiem, że wszyscy aż palą się do przyjścia z pomocą narodowi libijskiemu. Potrzebujemy jednak koordynacji i zamierzam kierować tą koordynacją, jeśli się z tym zgodzicie" - powiedział Ban Ki Mun.
Sekretarz generalny ONZ podkreślił, że po latach dyktatury Libijczycy potrzebują "zdecydowanej pomocy" w procesie przejścia do demokracji. Zwrócił też uwagę, że sytuacja humanitarna w Libii i na jej granicach z Egiptem i Tunezją "jest w dalszym ciągu problematyczna". "Robimy wszystko, co możliwe, żeby złagodzić ten kryzys humanitarny" - powiedział.
Sekretarz stanu USA Hillary Clinton podkreśliła, że operacja militarna w Libii potrwa, dopóki libijski przywódca Muammar Kadafi nie spełni żądań ONZ - zaprzestania przemocy wobec cywilów i wycofania sił z zajmowanych miast.
Społeczność międzynarodowa musi zwiększyć presję na Kadafiego oraz pogłębić jego izolację; presja polityczna i dyplomatyczna uzmysłowią mu, że "odejście od władzy jest konieczne" - wyjaśniła.