Gdy do Aleksandry Cebuli, doradczyni życia rodzinnego, przychodzą narzeczeni, którzy już ze sobą mieszkają, stara się ich zrozumieć, ale też daje im solidną dawkę inspiracji, by zobaczyli siebie oczami Boga i poznali Jego pomysł na małżeństwo.
Ola żartuje, że czasem w poradni jest zabawnie, kiedy pary szukają starszej pani, która „pewnie będzie ich moralizowała”, i są zaskoczone, że spotykają młodą (31-letnią) żonę i mamę trójki dzieci, kobietę spełnioną i szczęśliwą, przekonującą, że można żyć w przyjaźni z Bogiem. – Mówią nawet, że ta moja młodość to dla nich świadectwo, i że dałam im do myślenia, że otwarły się im oczy na nieznaną do tej pory rzeczywistość – opowiada Ola.
Odmładzanie kadry doradców życia rodzinnego to pomysł realizowany małymi krokami przez Wydział Duszpasterstwa Rodzin Kurii Metropolitalnej w Krakowie, a służą temu m.in. podyplomowe studia z duszpasterstwa rodzin prowadzone przez Wydział i Instytut Nauk o Rodzinie Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II. Rekrutacja na rok akademicki 2023 /2024 już ruszyła i potrwa do 15 września.
Od JPII do Franciszka
Obecnie w archidiecezji krakowskiej jest ok. 100 doradców, przy czym część z nich to osoby „60+”, które mają też inne zajęcia i nie mogą w pełni zaangażować się w tę posługę. – Potrzebujemy ok. 30 nowych doradców, zwłaszcza że na mapie diecezji są miejsca, gdzie od dłuższego czasu nie działa poradnia życia rodzinnego i pilnie trzeba te dziury załatać – mówi ks. Paweł Gałuszka, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Rodzin. – Doradcy dostają nie tylko misję kanoniczną od biskupa, ale też – dzięki wsparciu Fundacji Towarzyszenia Rodzinie w Krakowie, której jestem prezesem – umowę o pracę, która nie wyklucza posiadania również innej pracy. W najbliższym czasie chcemy jeszcze bardziej poprawić warunki oferowane doradcom – zapowiada ks. Gałuszka i zaprasza do podjęcia studiów, które są konkretną odpowiedzią na myśl zawartą przez papieża Franciszka w adhortacji „Amoris laetitia”. Chodzi o to, by duszpasterstwo rodzin mocno powiązać z posługą osób świeckich, by odpowiedzialność przejmowały rodziny i wspólnoty, rzecz jasna odpowiednio do tego przygotowane, bo dziś bardziej niż jeszcze 5 czy 10 lat temu trudniej jest zdefiniować, kto i dlaczego uderza w rodzinę, próbując ją zniszczyć. – Do głosu dochodzą kolejne nurty i ideologie, a młodzi ludzie odkładają decyzję o ślubie. Widać to choćby po rodzicach dzieci pierwszokomunijnych, którzy albo jeszcze nie mają sakramentu małżeństwa, albo są już w powtórnych związkach. Trzeba wyjść im naprzeciw – nie ma wątpliwości ks. Gałuszka.
Co ważne, początki duszpasterstwa rodzin w naszej diecezji są nierozerwalnie związane z postacią kard. Karola Wojtyły, który – inspirowany encykliką „Humanae vitae” Pawła VI – stworzył w krakowskiej kurii odpowiedni wydział. Wkrótce w tę działalność włączyła się dr Wanda Półtawska, a później powołane zostały Instytut Rodziny oraz Studium Teologii Rodziny. Wszystko po to, by ówczesny Kościół o sprawach małżeństwa i rodziny zaczął mówić językiem bardziej ludzkim, duszpasterskim, a nie dogmatycznym.
Podyplomowe studia z duszpasterstwa rodzin są kontynuacją tej tradycji, odpowiadającą potrzebom współczesnego świata. – Poprzez program studiów staramy się pokazać, jak w rzeczywistości wygląda nauczanie Kościoła dotyczące małżeństwa i rodziny, by nie mylić go z tym, co jest tylko pogłoską, przekazem medialnym, niemającym wiele wspólnego z prawdą i powodującym zamęt w sercu człowieka XXI wieku. Cieszy z kolei to, że wiedza, którą przekazujemy, jest drogą, która realizuje się w życiu naszych studentów, bo większość z nich jest w małżeństwie czy działa w różnych wspólnotach. Tym samym dostają oni odpowiedzi na pytania, z którymi często mierzą się na co dzień – zaznacza dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Rodzin.
Wartość dodana
Potwierdza to Justyna Trybek, która pracę doradcy rozpocznie we wrześniu. Ma 30 lat, do tej pory pracowała jako katechetka, robiła też doktorat, a teraz odchodzi ze szkoły, by skupić się na pracy z narzeczonymi. – Studia z duszpasterstwa rodzin bardzo polecam, bo one łączą teorię i praktykę, bazują na doświadczeniu wykładowców, którzy już pracują z narzeczonymi i rodzinami. Dają nie tylko solidną wiedzę z teologii, ale i z psychologii i rozwoju człowieka, co pozwala zastanowić się nad swoim życiem, spojrzeć na nie z dystansu i wiele skorzystać dla siebie i swojego małżeństwa. Są także szansą na to, by zderzyć proste rozwiązania, które daje świat, i które szczęścia nie dają, z tym, jaki jest Boży zamysł na rodzinę. W efekcie okazuje się, że można żyć „bardziej, głębiej i piękniej” – przekonuje Justyna i dodaje, że nie może się doczekać, aż zacznie to wszystko opowiadać innym. – Taki przekaz inaczej brzmi, gdy słucha się osoby duchownej, a inaczej, gdy mówimy to my, osoby żyjące w małżeństwie, przekuwające nauczanie Kościoła w codzienność i mające konkretne doświadczenie – wskazuje J. Trybek. Bardzo ceni też wiedzę, jaką dostała w zakresie naturalnych metod planowania rodziny i nawet miała już okazję, by uczyć ich swoje koleżanki we wspólnocie, do której należy. Liczy na to, że i narzeczonych uda jej się zainteresować tym tematem.
Podczas studiów z duszpasterstwa rodzin odpowiedzi na pytania, jakie zrodziły się podczas kilkuletniego już stażu małżeńskiego, dostała również A. Cebula. Wraz z mężem należała do jednej ze wspólnot i w pewnym momencie oboje zaczęli pytać Boga, jak On chciałby ich dalej prowadzić. W odpowiedzi poczuli w sercu pragnienie, by pracować z narzeczonymi, przygotowując ich do ślubu. Studia zaczęli jesienią 2020 r., a że odbywały się one online, bo trwała pandemia, a oni mieli dwójkę małych dzieci i trzecie w drodze, wszystko wydawało się skrojone dla nich idealnie na miarę. – Słuchając wykładów i konferencji, na nowo odkrywaliśmy, jak ważna w małżeństwie jest dobra komunikacja oparta na dialogu i że psychologiczne spojrzenie na małżeństwo warto połączyć z optyką wiary. Studia były wartością dodaną do naszego związku – mówi Ola.
Po odebraniu misji kanonicznej oboje skończyli też kurs nauczyciela metod naturalnego planowania rodziny Józefa Rötzera i Ola zaczęła pracę w poradni (wcześniej miała inną etatową pracę). – Widzę, że nie tylko się rozwijam, ale też dostrzegam owoce tej posługi, zwłaszcza wtedy, gdy okazuje się, że narzeczeni przychodzą do mnie z polecenia. To mi pokazuje, że jestem we właściwym miejscu – cieszy się Ola.
W jaki sposób to, co mówi, trafia do narzeczonych? – Nikogo nie odrzucam i staram się nie moralizować, także wtedy, gdy para przyznaje, że od dawna stosuje antykoncepcję. Odwołując się do swojego małżeństwa, opowiadam, że można inaczej, wskazując też na problemy zdrowotne, wynikające ze stosowania pigułki hormonalnej. Narzeczeni, widząc, że jestem szczęśliwa, rozumieją, że warto odkrywać głębię sakramentu (bo gdy do związku zaprasza się Boga, to pomaga przejść przez kryzysy) oraz wielowymiarowość małżeństwa – tłumaczy Ola.
Prowadzi ich Bóg
Agata Kocjan udowadnia z kolei, że lubiąc młodych ludzi, mając w sobie młodego ducha oraz bagaż doświadczeń, ceniąc ciekawe wyzwania i słuchając podpowiedzi Ducha Świętego, można mieć nieco więcej niż 30 lat i być dobrą doradczynią życia rodzinnego. – Mam 53 lata i dla bycia doradczynią zamknęłam firmę, którą prowadziłam 17 lat. Ufam jednak, że to nie był mój wybór, bo wydarzenia poukładały się tak, jakby ktoś je dla mnie zaplanował, a ja tylko wykonałam scenariusz – uśmiecha się.
Po raz pierwszy o podyplomowych studiach z duszpasterstwa rodzin dowiedziała się jesienią 2019 r., ale wtedy zebrało się zbyt mało chętnych, by można było uruchomić kierunek. Udało się rok później, a w międzyczasie okazało się, że zdrowie Agaty odmówiło posłuszeństwa i nie mogła już prowadzić gabinetu kosmetycznego, jej mama nagle zaczęła wymagać pełnej opieki, a córka urodziła dziecko, prosząc Agatę o pomoc w opiece nad wnuczką. Gdy ks. Gałuszka dał jej zielone światło na złożenie dokumentów na studia, wiedziała, że inaczej być nie mogło i że konkretni ludzie doprowadzili ją do miejsca, w którym się znalazła. Po skończeniu studiów najpierw pracowała w poradni przy sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, a teraz działa tuż obok – przy sanktuarium św. Jana Pawła II.
– Przed rozpoczęciem pracy zawsze idę na chwilę adoracji, by napełnić się Bożym Duchem i prosić, by to On mówił, posługując się mną. I to działa, bo często obserwuję, jak Pan Bóg otwiera narzeczonych na szczerą rozmowę i podpowiada mi, co powiedzieć, by trafić w sedno istniejącego problemu, np. nadmiernego przywiązania narzeczonego do swojej mamy – przyznaje Agata.
Początkowo zaskakujące było dla niej to, że większość par, z którymi się spotyka, jest ze sobą już nawet 8 lat, ale wcześniej nie chciały podejmować decyzji o ślubie, bo albo same pochodzą z rozbitych rodzin, albo widziały zbyt wiele rozwodów w swoim otoczeniu i „chciały być siebie pewne, by nie robić krzywdy swoim dzieciom”. – W międzyczasie przeszły „próbę ognia” (zmianę/utratę pracy, chorobę, utratę kogoś bliskiego itp.) i przekonują, że nie potrzebują już szukać nikogo innego, bo mogą na siebie liczyć. Mają też stabilną sytuację materialną (mieszkanie, pracę, równowagę między pracą a czasem wolnym). Rozmawiając z nimi widzę, jakimi drogami Pan Bóg prowadził je do siebie i to jest piękne – wzrusza się A. Kocjan i cieszy się, że za jakiś czas będzie też pracować z rodzinami, bo przeszła już odpowiednie szkolenie. Szczegółowe informacje o podyplomowych studiach z duszpasterstwa rodzin można znaleźć na stronie www.ipinor-wns.upjp2.edu.pl/studia-podyplomowe.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Weźmie udział w inauguracji domu pomocy dla kobiet i dzieci we Lwowie.