– Byłem na miejscu krótko po tym, jak to się stało – mówi ks. Krzysztof Winkler, proboszcz parafii w Suszcu koło Pszczyny, gdzie doszło wczoraj do wybuchu metanu. Czterech poszkodowanych górników nadal przebywa wewnątrz kopalni „Krupiński”. Nie ma kontaktu z dwoma innymi, ratownikami górniczymi.
51-letni ks. Winkler twierdzi, że jego kapłańska posługa nie była dotąd potrzebna. Górników, których wydobyto na powierzchnię, odwieziono do szpitali. Nie było bezpośredniego zagrożenia ich życia, choć niektórzy z nich trafili do renomowanego siemianowickiego Centrum Leczenia Oparzeń, co świadczy o tym, że zostali ciężko poszkodowani. Do tych, którzy pozostali pod ziemią, nie da się w tej chwili dotrzeć. – Jesteśmy w kontakcie z kopalnią, gotowi na każde wezwanie – mówi proboszcz.
Ks. Winkler na razie jeszcze nie wie, czy górnicy, którzy znajdują się w niebezpiecznej strefie, to jego parafianie. Ale wielu, spośród wiernych, przychodzących do kościoła św. Stanisława w Suszcu, to pracownicy kopalni „Krupiński”. – Ludzie mówią, że nie jest to kopalnia bardziej niebezpieczna niż inne. Wypadki były, ale sporadycznie – mówi proboszcz. Węgiel, który jest tam wydobywany, to – według księdza – węgiel energetyczny, służący jako opał w elektrowniach. Nie jest to węgiel koksujący, który jest lepszy i droższy, ale jednocześnie trudniejszy do wydobycia ze względu na podwyższone niebezpieczeństwo metanowe. Ale i tak kopalnia bardzo dobrze sobie radzi. – W zeszłym roku wyszła na plus, nikt nie musi jej utrzymywać – podkreśla proboszcz. Dodaje, że są perspektywy na jej dalsze funkcjonowanie co najmniej do 2030 r., ponieważ są nowe pokłady węgla, przeznaczone do eksploatacji.
– Biegną po ziemią w kierunku sąsiedniego Zgonia, pod lasem, w którym znajduje się figura Matki Bożej. Ona dosłownie „siedzi na węglu” – zauważa ks. Krzysztof i opowiada, że statua ta został ufundowana przez ewangelika, leśniczego, którego zastała w lesie potężna burza. Pamiętając o żonie i dziecku – katolikach, którzy modlili się do Matki Bożej, obiecał, że jeśli ocaleje, postawi Maryi figurę. Tak się też stało, a opis tej historii znajduje się w pszczyńskim archiwum.
Przy tej kapliczce, zwanej „Maryjką”, mieszkańcy Suszca modlili się parę dni temu w święto 3 maja. Nie tylko, zresztą, wtedy. Matka Boża często wysłuchuje tam próśb o pracę, o chleb. I, jak się okazuje, węgiel został znaleziono dosłownie pod jej stopami.
– To błogosławieństwo, bo jest praca, jest utrzymanie. Ale jest też pokusa, żeby wydobywać go za wszelką cenę – niepokoi się proboszcz. I nie ma na myśli lekceważenia zasad bezpieczeństwa, ale pogoń za pieniądzem, która sprawia, że górników namawia się do pracy w niedziele i to namawia skutecznie. – Tracimy niedzielę – podsumowuje krótko proboszcz. A przecież przez długie lata komunizmu górnicy bronili się przed tym. Wołali za swoim biskupem Herbertem Bednorzem: „Niedziela jest Boża i nasza”.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.