W Ain Karem palestyńscy chrześcijanie i pielgrzymi uczcili miejsce narodzin św. Jana Chrzciciela. Historia sanktuarium z naturalną grotą, gdzie według tradycji znajdował się dom rodzinny świętych Elżbiety i Zachariasza, sięga czasów bizantyńskich. Obecny kościół został odbudowany w drugiej połowie XVII wieku przez franciszkanów, stróżów sanktuarium.
W sanktuarium narodzin Prekursora Zbawiciela Mszę świętą celebrowali najpierw proboszczowie z parafianami z Jerozolimy i Betlejem. Swoją modlitwą nawiązali do wielowiekowej obecności wspólnoty chrześcijańskiej, która została przerwana w 1948 r. po wypędzeniu wszystkich palestyńskich Arabów z miasteczka i okolicy.
Odpustowej Eucharystii przewodniczył o. Artemio Vítores, wikariusz Kustodii Ziemi Świętej. W homilii w oparciu o teksty Pisma Świętego ukazał św. Jana jako „człowieka o wyjątkowej odwadze, proroka Bożego i oddanego całkowicie na służbę Chrystusowi prekursora”.
Pierwsze nieszpory uroczystości były sprawowane w sanktuarium św. Jana na Pustkowiu, które w tym roku obchodzi 100-lecie obecności franciszkanów. Obok Nawiedzenia św. Elżbiety i Narodzin św. Jana jest to trzecie sanktuarium w Ain Karem poświęcone Janowi Chrzcicielowi i jego rodzicom Zachariaszowi i Elżbiecie.
W połowie XIX wieku łaciński patriarchat Jerozolimy zakupił ruiny kościoła z czasów krzyżowców. W 1911 r. posiadłość została ostatecznie odsprzedana franciszkanom. Stara nazwa arabska Ain el-Habìs, czyli „źródło pustelnika”, nawiązuje do wielowiekowej tradycji wspominającej w tym miejscu lata pustelniczego życia Prekursora. Malowniczo położony w górskim krajobrazie franciszkański klasztor powstał przy naturalnej grocie, gdzie Elżbieta miała schronić się ze swoim synem przed siepaczami Heroda. W tej grocie, jak głosi tradycja, Jan spędził lata swojej młodości, karmiąc się „szarańczą i miodem leśnym” (Mt 3,4) oraz pijąc z naturalnego źródła, obfitującego w wodę do naszych czasów.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.