10-letniego chłopca wydobyto we wtorek spod gruzów w mieście Wan. Chłopiec był uwięziony przez ponad 54 godziny - podały tureckie media. Wcześniej, po 46 godzinach od tragedii, uratowano dwutygodniowe niemowlę, jego matkę i babcię.
Ratownicy całe popołudnie próbowali wydostać 10-letniego Serhata Gula spod zwałów siedmiopiętrowego budynku, w którym mieszkał. Wcześniej uratowano jego brata oraz ojca - podała telewizja NTV.
Wan leży na południowym wschodzie Turcji, gdzie w niedzielę doszło do silnego trzęsienia ziemi.
We wtorek spod gruzów w pobliskim mieście Ercis, które najbardziej ucierpiało w wyniku trzęsienia, po 46 godzinach uratowano m.in. dwutygodniową dziewczynkę, a następnie jej matkę oraz babcię.
W rejonie dotkniętym trzęsieniem pracuje 87 ekip ratowniczych i pierwszej pomocy - łącznie koło 4 tys. ludzi, wysłanych tam przez władze tureckie i różne organizacje. Są obawy, że pod gruzami mogą się jeszcze znajdować setki, a może i tysiące ludzi. Jednak nadzieja na znalezienie żywych maleją z godziny na godzinę.
W niedzielnym trzęsieniu o sile 7,2 w skali Richtera według najnowszych danych zginęły co najmniej 432 osoby. Zawaliło się ponad 2200 budynków.
Tymczasem mieszkańcy prowincji Wan, gdzie temperatury w nocy mają spaść do 2 stopni Celsjusza, przygotowują się na spędzenie trzeciej nocy z rzędu w przepełnionych namiotach lub na ulicach przy ogniskach.
Wielu mieszkańców oskarża rząd w Ankarze o złą organizację i powolne dostarczanie pomocy, m.in. namiotów, do rejonów, zamieszkanych w większości przez mniejszość kurdyjską. Władze zobowiązały się, że do wtorkowego wieczoru dostarczą do Wan kolejne 12 tys. namiotów. W ciągu dnia podczas rozdawania namiotów doszło do szarpaniny między ok. 300 osobami - donosi Reuters.
"Ludzie szukają namiotów lub bezpiecznych miejsc, w których mogą się schronić. Brakuje wielu rzeczy" - powiedział PAP Can Bayram, którego rodzina mieszka w Wan. "Kobiety i dzieci są w drodze do Ankary lub Stambułu", gdzie przyjmą ich krewni - dodał.
"Nie mamy namiotów, wszyscy mieszkają na zewnątrz. Ludzie są załamani, życie stanęło. Panuje panika" - powiedział mieszkaniec Wan, Kemal Balci. "Wan cofnęło się o 10 lat. Pomoc dociera tu za późno. Nie mamy pracy, chleba, wody, a moja rodzina liczy dziewięć osób" - dodał.
"Życie zamieniło się w piekło. Jesteśmy na zewnątrz, jest zimno. Brakuje namiotów" - skarżył się mieszkaniec Ercis, Emin Kayram. Noc z poniedziałku na wtorek spędził wraz z ośmioosobową rodziną w mikrobusie zaparkowanym obok budynku, pod którego gruzami uwięziony jest jego siostrzeniec. "Ma 18 lat. Jest studentem. Nadal jest tam uwięziony. Nie możemy tracić nadziei. Musimy czekać" - powiedział Kayram.
Według analityków, to, jak szybko rządowi w Ankarze uda się dostarczyć krótko- i długoterminową pomoc może mieć konsekwencje polityczne dla tego biednego i ogarniętego kurdyjskim separatyzmem regionu. "Jeśli chcemy trafić do serc naszych braci Kurdów, powinniśmy działać teraz. Powinniśmy pokonać Partię Pracujących Kurdystanu (PKK) tym podejściem. Jest ono skuteczniejsze od broni" - powiedział analityk Mehmet Ali Birand.
Pomoc Turcji zaoferowało kilkanaście krajów, w tym Izrael, ale rząd dotychczas przyjął jedynie oferty z Bułgarii, Azerbejdżanu i Iranu - pisze Reuters.
"Premier biegnie na pomoc Palestynie lub Somalii, prawie rozpoczyna wojnę z Izraelem, ale nie rusza palcem, gdy chodzi o jego ludzi" - powiedział 18-letni Emrullah. "Odrzuca pomoc z całego świata, ale my tu potrzebujemy namiotów" - dodał.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.