Nowy skład rządu - 10 nowych ministrów

PAP |

publikacja 17.11.2011 17:05

Dziesięciu nowych ministrów znalazło się w rządzie, którego skład przedstawił w czwartek premier Donald Tusk. Michał Boni pokieruje resortem administracji i cyfryzacji, Joanna Mucha - sportu, Jarosław Gowin - sprawiedliwości. To rząd zderzaków na trudne czasy - mówił premier.

Nowy skład rządu - 10 nowych ministrów Radek Pietruszka/PAP Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej, 17 bm. Podczas spotkania z dziennikarzami premier zaprezentował skład nowego rządu.

Nasza sonda ws. nowego składu rządu

Przeczytaj też: Bilans otwarcia

Przeczytaj komentarz Rząd zaufanych Tuska

 

W rządzie nie znalazł się b. marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, który zostanie szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych.

W nowym rządzie Waldemar Pawlak zostanie wicepremierem, ministrem gospodarki. Radosław Sikorski będzie nadal ministrem SZ, Jacek Rostowski - finansów, Elżbieta Bieńkowska - rozwoju regionalnego, Tomasz Siemoniak - obrony narodowej, Marek Sawicki - rolnictwa, Barbara Kudrycka - nauki, a Bogdan Zdrojewski - kultury.

Do rządu weszli ponadto: Jarosław Gowin, który zastąpi Krzysztofa Kwiatkowskiego na stanowisku ministra sprawiedliwości; Sławomir Nowak, który zostanie nowym ministrem transportu, budownictwa i gospodarki morskiej; Jacek Cichocki - szefem MSW (ma też nadzorować służby specjalne); Bartosz Arłukowicz, który pokieruje resortem zdrowia; Joanna Mucha, która będzie ministrem sportu; Marcin Korolec zostanie ministrem środowiska; Władysław Kosiniak-Kamysz - ministrem pracy i polityki społecznej; Michał Boni - ministrem administracji i cyfryzacji; Krystyna Szumilas ministrem edukacji narodowej i Mikołaj Budzanowski - ministrem skarbu.

Tomasz Arabski pozostanie szefem Kancelarii Premiera; będzie też szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów. Szefem gabinetu politycznego zostanie Łukasz Broniewski. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz będzie pełnomocnikiem rządu ds. równego statusu.

Tusk chce też, aby funkcję rzecznika rządu pełnił nadal Paweł Graś. "To jedyny moment, kiedy ulegam brutalnej presji mediów, bo wiem, że go kochacie" - mówił premier.

Premier pytany, jak prezydent Bronisław Komorowski podczas czwartkowego spotkania z nim ocenił skład nowego rządu, powiedział: "Z wielką sympatią, może nie entuzjazmem, bo to za dużo powiedziane, ale z gwarancją pełnego wsparcia".

Według Tuska nie zostanie podpisana nowa umowa koalicyjna PO-PSL. "Jesteśmy obaj (z Waldemarem Pawlakiem) gwarancją tego, że te dobre zasady z tamtej umowy koalicyjnej będą działały przez najbliższe cztery lata, ale nie przewidujemy podpisywania tego dokumentu, który był, ani jakiejś nowej wersji" - powiedział szef rządu.

Zapewnił, że razem z Pawlakiem podtrzymują istotę umowy koalicyjnej zawartej przed czterema laty. "Solidarna współpraca ugrupowań, niezaskakiwanie się wrogimi projektami - to podtrzymujemy" - zadeklarował premier. Jak dodał rozmawiał z Pawlakiem jeszcze po spotkaniu z prezydentem. Zapewnił, że zarówno on, jak i szef PSL, "śpią spokojnie".

Poza rządem znalazł się Grzegorz Schetyna, który w nowej kadencji pokieruje sejmową komisją spraw zagranicznych. "W pełnym zrozumieniu obaj uznaliśmy, że ponieważ Grzegorz Schetyna staje się tą wielką rezerwą strategiczną Platformy, jako wiceszef PO, (...) będzie moim bardzo bliskim współpracownikiem, jeśli chodzi o prowadzenie prac w Platformie" - zaznaczył Tusk.

Premier podkreślił, że żaden z ministrów nie może być pewien, iż zachowa swoje stanowisko do końca kadencji. "Idą trudne czasy, więc jest to rząd zderzaków; nikt nie przyszedł tu z definicji na cztery lata, jeśli nie da rady, szybciej pożegna się ze stanowiskiem" - zaznaczył.

"Każdy z nas jest zderzakiem, ja też. Czy te zderzaki wytrzymają cztery lata, czy cztery miesiące? Zobaczymy. Idą ciężkie czasy, zdajemy sobie sprawę, jakie zadania sobie nałożyliśmy, więc każdy z nas jest zderzakiem" - przekonywał.

"Nie mam założenia, że po roku jest zmiana, nie mam politycznej definicji, czy koniecznie za rok mam wymienić część, czy całość gabinetu, ale nie mam też takiej doktryny, że zrobię wszystko czy prawie wszystko, żeby przez cztery lata ten gabinet pozostał bez zmian" - zaznaczył Tusk.

Jak mówił "każdy, który decyduje się na służbę państwową na stanowisku ministra, musi zdawać sobie sprawę, że jest to praca, w której trzeba koncentrować się na konkretnych sprawach, konkretnym dziele". "Jeśli ktoś tę pracę wykona albo ktoś nie będzie dawał rady, niewykluczone, że jeszcze w tej kadencji będziemy szukali nowych energii i nowych ludzi" - dodał szef rządu.

Tusk, jak powiedział, zdaje sobie sprawę, że w społeczeństwie będzie rosło oczekiwanie wobec nowego rządu. "Apetyt rośnie w miarę jedzenia i dobrze" - żartował. "To co jest dla mnie najbardziej obiecującą zapowiedzią (ministrów) to taka gotowość, determinacja, odwaga i chęć zmierzenia się z tymi wyzwaniami w okresie trudniejszym, niż poprzednie cztery lata" - zaznaczył.

Według premiera nowy rząd jest zbudowany w taki sposób, aby "umieć reagować na każdą okoliczność, która może zaskoczyć Europę, świat, w tym Polskę".

Przekonywał, że najbliższe cztery lata będą "wyzwaniem nieporównywalnym z czasami poprzednimi". "Ten czas być może będzie wymagał szybkich i czasami stanowczych decyzji, także personalnych. Wszyscy, którym proponowałem współpracę, mają tego świadomość" - mówił Tusk.

"Jest to rząd potencjalnie silny. Silny zarówno poparciem wyborców, ponieważ osadzony jest w ramach tej samej koalicji PO-PSL i to poparcie, jakie uzyskały obie partie, które dało po raz pierwszy szanse w tym demokratycznym dwudziestoleciu kontynuowania rządu i nałożyły na nas wielkie zobowiązanie" - powiedział Tusk.

Ocenił, że choć "każde wybory to stosowny czas na zmiany", to "Polacy nie oczekiwali zmian rewolucyjnych". "Werdykt wyborców oznacza zgodę na kontynuację głównych kierunków prac rządu, ale zdaję sobie sprawę, że obywatele, instytucje, gospodarka, oczekują także w niektórych miejscach przyspieszeń" - mówił Tusk.

"Żeby sprawować dobrze swoje funkcje, ludzie potrzebują takiej nadzwyczajnej energii i zmiana jest także sposobem na budowę takiego nowego zasobu energii i także takiego nowego, świeżego ducha gry zespołowej. Jestem przekonany, że ten skład (...) tego typu energię i determinację wykaże" - podkreślił premier.

Dziennikarze pytali Tuska o nominacje, które wywołały największe zaskoczenie: Jarosława Gowina na ministra sprawiedliwości oraz Joanny Muchy na ministra sportu.

W ocenie premiera fakt, iż Gowin nie ma wykształcenia prawniczego jest jego zaletą, a nie wadą. "Żeby odblokować Polskę od tych - powiedziałbym - zaszłości, pewnej rutyny, ale także złych przepisów, trzeba będzie umieć stanąć wobec całego środowiska prawniczego i nie poddać się" - zaznaczył. Jak dodał premier, Gowin ma w sobie "gigantyczny zapał, taką determinację, +pozytywną szajbę+, jeśli chodzi o deregulację". "Nie da rady, poszukamy następnego" - dodał.

"Uważam, że Jarosław Gowin także dlatego, że bywa dla mnie kłopotliwy, jest trudnym partnerem, nieraz mi zatruł życie swoją nieustępliwością, takiego człowieka potrzebujemy do tej roboty" - zaznaczył premier.

Mówiąc o dotychczasowym ministrze sprawiedliwości Krzysztofie Kwiatkowskim, Tusk zauważył, że jest on jednym z dwóch, trzech potencjalnych liderów Platformy. "Jest to jeden z najzdolniejszych polityków w PO" - zachwalał. Zapewnił też, że zmiana w resorcie sprawiedliwości nie wynika więc z krytycznej oceny działań Kwiatkowskiego.

Z kolei do zalet Joanny Muchy premier zaliczył wykształcenie ekonomiczne, inteligencję, odwagę, znajomość języka angielskiego oraz zdolności komunikacyjne. "To wszystko powoduje, że jestem przekonany, że nie tylko w tym miejscu znakomicie da sobie radę" - mówił szef rządu, pytany o powody nominacji dla Muchy.

Dodał, że posłanka ma własne doświadczenia ze sportem wyczynowym. "I raczej jej nie zaczepiać, ponieważ ma to związek ze sztukami walki" - przestrzegał. Tusk mówił, że dzisiaj potrzebuje ministra sportu, który będzie jednocześnie wytrawnym dyplomatą i osobą, która będzie świetnie reprezentowała Polskę, przy różnego rodzaju okazjach. Premier wymienił tu m.in. Euro 2012, olimpiadę w Londynie i halowe mistrzostwa świata w lekkiej atletyce w Sopocie w 2014 r.

Zaprzeczył też, aby proponował posłance inne stanowiska w rządzie. Media pisały o propozycjach dla Muchy w resorcie skarbu i środowiska. Jak dodał, zaproponował jej ministerstwo sportu w środę. I to była pierwsza rozmowa - zastrzegł.

Informując, że do rządu weszły cztery kobiety, Tusk przyznał, że to mniej niż by chciał. Podkreślił jednocześnie, że rząd, który zostanie w piątek zaprzysiężony i jego poprzedni gabinet, to najbardziej sfeminizowane Rady Ministrów po 1989 roku.

"W moim przekonaniu - to też mówi moje doświadczenie - w żadnym przypadku (...) nigdy nie mogłem stwierdzić, ani nie mogę potwierdzić tego, żeby kobiety na jakimkolwiek stanowisku były gorsze niż mężczyźni, dlatego każde poważne wzruszenie ramion, że kobieta obejmuje jakieś ministerstwo, które nie wydaje się za bardzo kobiece, uważam za objaw niedojrzałego seksizmu" - podkreślił Tusk.

Zauważył, że jego gabinet jest najmłodszy w historii, po 1989 roku. Zażartował, że z satysfakcją musi stwierdzić, że "jest jednym ze starszych uczestników tego zespołu". Jak dodał, w jego rządzie jest sześć osób bezpartyjnych. "Dbałem o to, aby równowaga liderów politycznych i ludzi o kwalifikacjach, głównie eksperckich, także dawała syntezę bezpieczną i równocześnie gwarantującą dynamikę" - zaznaczył.

Tusk, omawiając kompetencje nowego resortu administracji i cyfryzacji, ocenił, że pierwszym zadaniem Michała Boniego będzie przegląd planowanych, a "niejednokrotnie bardzo dużych i kontrowersyjnych wydatków na rozmaite zmiany z zakresu informatyki, cyfryzacji i działów administracji". "Mam mocne przekonanie, że nie wszystkie z tych planów mają uzasadnienie, nie wszystkie przyniosłyby rzeczywiście korzyści w stosunku do obywatela, a mogłyby być bardzo kosztowne" - zaznaczył premier.

Szef rządu powiedział również, że koncentracja zadań z zakresu cyfryzacji, do tej pory rozproszonych pomiędzy różne resorty, pozwoli zracjonalizować wydatki i przyspieszyć rewolucję cyfrową.

Tusk powiedział też, że wysoko ocenia dotychczasowego szefa NFZ Jacka Paszkiewicza, ale - jak zastrzegł decyzje w sprawie jego przyszłości podejmie dopiero po wniosku ministra zdrowia. "Było parę wpadek, były nawet kary swego czasu, ale generalnie tę współpracę z NFZ uważam za uporządkowaną. Ale jeśli nowy minister zdrowia będzie miał tutaj inny wniosek i go dobrze uargumentuje, to będę go z cała uwagą rozpatrywał" - zaznaczył.

Premier zapowiedział też, że minister środowiska w Polsce "nie jest i nie będzie rzecznikiem Greenpeace, ale odpowiada za środowisko w sposób całościowy".

Zdaniem Tuska, zadania pełnomocnika ds. równego statusu można wykonywać w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (jak do tej pory), lub w ministerstwie pracy. "Nie jestem pewien, że był to model (w KPRM - PAP), który funkcjonował idealnie, bo chyba więcej instrumentów i możliwości, aby wypełniać te zadania na rzecz równego statusu, miałby sekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej" - zaznaczył szef rządu.

Jak dodał, jeszcze w czwartek zapadnie decyzja o usytuowaniu pełnomocnika - w kancelarii premiera czy ministerstwie pracy. Tusk poinformował także, że razem z nowym ministrem pracy, rozstrzygnie, czy zakres obowiązków - jaki miał do tej pory pełnomocnik ds. wykluczonych - będzie realizowany w resorcie pracy, czy Kancelarii Premiera.

Premier zapowiedział, że nie będzie już odrębnego stanowiska pełnomocnika ds. korupcji (w ustępującym rządzie była nim Julia Pitera). "Aktywność, taka zrównoważona, ale niezwykle intensywna Centralnego Biura Antykorupcyjnego, wydaje się wystarczającym zabezpieczeniem, także na poziomie profilaktyki" - ocenił.

Szef rządu podkreślił, że zależy mu na tym, aby "odważny, zdeterminowany człowiek, jakim jest Sławomir Nowak", skoncentrował swoje wysiłki przede wszystkim na kolei. "Jestem przekonany, że minister Nowak da radę" - podkreślił.

Premier poinformował też, że po porannym spotkaniu z prezydentem rozmawiał o podziale stanowisk wiceministrów w poszczególnych resortach. Według informacji PAP, b. szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz ma być wiceministrem gospodarki.

W piątek premier ma wygłosić w Sejmie expose. W sobotę posłowie będą głosowali nad wotum zaufania dla rządu. (PAP)

Nasza sonda ws. nowego składu rządu

Przeczytaj też: Bilans otwarcia

Przeczytaj komentarz Rząd zaufanych Tuska

TAGI: