publikacja 01.12.2011 00:15
Szybko stał się wzorem do naśladowania dla całej europejskiej lewicy. Teraz równie szybko zniknął ze sceny politycznej. Czy dzieło Zapatero okaże się trwałe? Był gwiazdą czy meteorem?
PAP/EPA/JUAN C. HIDALGO
Ujmujący uśmiech niemal nie znikał z jego ust. Czy zapateryzm „odjedzie” wraz z Zapatero?
José Luis Rodríguez Zapatero, mało znany działacz z prowincji, stanął na czele partii hiszpańskich socjalistów (PSOE) po porażce wyborczej w 2000 r. Dość przystojny, zawsze spokojny i opanowany, ale jednocześnie niezwykle elokwentny, wzbudzał powszechną sympatię, nawet u politycznych przeciwników. Ujmował ludzi osobistym urokiem. Uśmiech niemal nie znikał z jego ust. Już w 2004 r. niespodziewanie wygrał wybory i zaczęła się jego wielka kariera. Z miejsca podbił serca całej europejskiej lewicy. Dla wielu stał się wręcz idolem. Grzegorz Napieralski, szef SLD, wyznał kiedyś, że chciałby być „polskim Zapatero”. Na prawicy wzbudzał natomiast lęk i oburzenie. Ukuto nawet termin „zapateryzm”, oznaczający wszystko, co dla prawicy najgorsze.
W Europie nie brak lewicowych polityków. Czemu właśnie mało znany wcześniej prawnik z León stał się tak ważną postacią?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.