Sprawdzian

Andrzej Grajewski

GN 09/2012 |

publikacja 01.03.2012 00:15

Czy czeka nas konflikt rządu Tuska z wyznaniami religijnymi w Polsce?

Sposób likwidacji Funduszu Kościelnego określi na długo stosunki między rządem a wszystkimi związkami wyznaniowymi w Polsce. Wbrew pozorom problem nie dotyczy bowiem tylko treści przepisów prawnych. Przyjęta przez rząd procedura uchwalenia stosownej ustawy będzie tak naprawdę sprawdzianem, czy istnieje wola traktowania podmiotów kościelnych jako partnerów, czy zwycięży pokusa narzucania im arbitralnych rozstrzygnięć. Niepokój o takie rozwiązanie powstał po tym, gdy opinia publiczna dowiedziała się o piśmie wiceministra Piotra Kołodziejczyka, który odpowiadając na interpelację posłanki Marii Nowak (PiS), stwierdził, że likwidacja Funduszu Kościelnego nie wymaga podpisywania dwustronnej umowy z przedstawicielami Kościoła.

Ustalenia konkordatowe

O tym, że władze są zobowiązane do rozmów z Kościołem w przypadku tworzenia nowego prawa jasno stanowi art. 27 konkordatu, w którym czytamy: „Sprawy wymagające nowych lub dodatkowych rozwiązań (podkreślenie moje) będą regulowane na drodze nowych umów między Układającymi się Stronami albo uzgodnień między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej i Konferencją Episkopatu Polski upoważnioną do tego przez Stolicę Apostolską”.

Ten przepis pełni dwie zasadnicze funkcje. Jak wyjaśnia ks. prof. Dariusz Walencik z Uniwersytetu Opolskiego, z jednej strony potwierdza zasadę dwustronnego normowania stosunków między państwem polskim a Kościołem katolickim w odniesieniu do „spraw wymagających nowych lub dodatkowych rozwiązań”, zapewniając Kościołowi katolickiemu ochronę przed arbitralnością działań organów władz publicznych RP. Odgrywa więc on taką samą rolę, jak przepis art. 25 ust. 5 konstytucji w odniesieniu do pozostałych związków wyznaniowych. Co do zasady, unormowanie „spraw wymagających nowych lub dodatkowych rozwiązań” między państwem polskim a Kościołem katolickim, podkreśla ks. Walencik, winno nastąpić poprzez zawarcie nowej umowy międzynarodowej, której obowiązywalność na gruncie prawa polskiego będzie uzależniona od aktu ratyfikacji. Z drugiej strony art. 27 konkordatu ułatwia wprowadzanie „nowych lub dodatkowych rozwiązań”, upraszczając procedurę w tym zakresie, ponieważ wprowadzenie takich rozwiązań nie będzie wymagało zawarcia nowej umowy międzynarodowej, o ile dojdzie do „uzgodnień” między rządem Rzeczypospolitej Polskiej i Konferencją Episkopatu Polski, działającą w granicach upoważnienia udzielonego przez Stolicę Apostolską. W praktyce te „uzgodnienia” polegają na zawarciu umowy i dopiero uchwaleniu na jej podstawie odpowiedniej ustawy.

Z kolei art. 22 konkordatu stanowi w ust. 2, że „Przyjmując za punkt wyjścia w sprawach finansowych instytucji i dóbr kościelnych oraz duchowieństwa obowiązujące ustawodawstwo polskie i przepisy kościelne, Układające się Strony stworzą specjalną komisję, która zajmie się koniecznymi zmianami. Nowa regulacja uwzględni potrzeby Kościoła, biorąc pod uwagę jego misję oraz dotychczasową praktykę życia kościelnego w Polsce”. Celem tego przepisu – wyjaśnia ks. Walencik – jest unormowanie procedury wprowadzenia szerokich zmian prawodawczych wykraczających poza zakres obowiązujących postanowień konkordatu.

Wymówka ministra

W odpowiedzi na interpelację posłanki Marii Nowak wiceminister Piotr Kołodziejczyk wyjaśniał, że będąca obecnie przedmiotem zmian ustawa z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (która reguluje m.in. kwestie tytułu objęcia duchownych ubezpieczeniami społecznymi, wymiaru płaconych składek i sposobu ich płatności) „została uchwalona bez zastosowania trybu przewidzianego w art. 25 ust. 5 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Zatem w przypadku ewentualnej zmiany ww. ustawy w omawianym zakresie nie zajdzie potrzeba stosowania wzmiankowanego trybu” (podkreślenie moje). Innymi słowy: minister odrzucił tym samym konieczność zawierania umowy dwustronnej z episkopatem. Rzeczywiście, kiedy ta ustawa była uchwalana, nie doszło do podpisania umowy, o jakiej czytamy w art. 25 ust 5 konstytucji czy art. 27 konkordatu. Tym niemniej – zwraca uwagę ks. Walencik – objęcie duchownych powszechnym systemem ubezpieczeń społecznych nastąpiło na podstawie ustawy o ubezpieczeniu społecznym osób duchownych, która została wynegocjowana w czasie prac dwustronnego zespołu. Ustawa z 1998 r. dostosowała tylko kwestie szczegółowe związane z ubezpieczeniami społecznymi osób duchownych do przeprowadzanej wtedy reformy i uchyliła w związku z tym poprzedzającą ją ustawę, dlatego też nie było wymagane zawarcia umowy określonej w art. 25 ust. 5 konstytucji czy art. 27 konkordatu.

W tym kontekście ks. Walencik zwraca także uwagę na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2 kwietnia 2003 r. w sprawie o sygn. akt K 13/02. W uzasadnieniu tego wyroku Trybunał wyraźnie stwierdził, że „w świetle art. 25 Konstytucji, uregulowanie spraw majątkowych wymaga porozumienia między Radą Ministrów a zainteresowanym Kościołem lub związkiem wyznaniowym”. Stanowisko takie zajęła również Rada Legislacyjna przy Prezesie Rady Ministrów w swojej opinii z 19 listopada 2010 r. Nie ulega więc wątpliwości, że pogląd o konieczności zawarcia umowy dwustronnej w przypadku likwidacji Funduszu Kościelnego jest mocno osadzony w prawie oraz polskiej praktyce legislacyjnej, choć z pewnością była to praktyka niejednorodna i niestety zależna od koniunktury politycznej.

Czekamy na rozmowy

Biskup Wojciech Polak, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, podkreśla, że strona kościelna oczekuje udziału w dyskusji o przekształceniach Funduszu Kościelnego jeszcze na etapie tworzenia projektu zmian. Najlepszym miejscem do takiej rozmowy – jego zdaniem – jest najpierw specjalna podkomisja ds. finansowych, działająca w ramach komisji konkordatowej, a potem także Komisja Wspólna przedstawicieli rządu i episkopatu. Kolejnym elementem dochodzenia do porozumienia, podkreśla sekretarz generalny KEP, powinna być dwustronna umowa rządu z episkopatem, podpisana w tej sprawie. Jednocześnie zwraca uwagę, że niedawno na kanwie rozmów rządu z przedstawicielami innych związków wyznaniowych w sprawie zakończenia prac ich komisji regulacyjnych doszło do złożenia deklaracji – czytaliśmy w prasie wypowiedź przedstawiciela gminy żydowskiej – że wszelkie sprawy dotyczące tych kwestii zostaną poprzedzone dwustronnymi umowami. Również w swoim piśmie wiceminister Kołodziejczyk zauważył, że „ewentualne zniesienie (…) wymienionych komisji winno nastąpić w trybie przewidzianym w art. 25 ust. 5 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej”. Ponieważ zaś Fundusz Kościelny dotyczy nie tylko Kościoła katolickiego, ale wszystkich wspólnot wyznaniowych, należy więc sądzić, że podobna procedura będzie obowiązywała także w przypadku decyzji dotyczących jego ewentualnej likwidacji. Zresztą takie są oczekiwania zgłaszane przez przedstawicieli innych Kościołów chrześcijańskich działających w Polsce.

O ile polscy biskupi są przekonani, co do trybu, w jakim powinno się to odbywać, więcej wątpliwości jest w kwestii tego, w którą stronę powinny iść zmiany. „Jeśli strona rządowa mówi, że chce zlikwidować Fundusz Kościelny – mówi bp Polak – to my odpowiadamy, że chcemy jego przekształcenia. Nie zgadzamy się na likwidację Funduszu, chociażby dlatego, że nie jest on darowizną państwa. Fundusz powstał jako rekompensata za dobra zabrane Kościołowi. Nie jest to więc żaden przywilej, którego Kościół broni, ale roszczenie, które się nie przedawniło”. Bp Polak podkreśla, że dla strony kościelnej, punktem wyjścia w rozmowach będzie propozycja usprawnienia działalności Funduszu, sprawdzenia jego szczelności i wydolności. Nie zamyka to drogi przed dyskusją o innych modelach finansowania Kościoła. Episkopat w tej sprawie nie ma do tej pory jakiegoś jednego, już gotowego stanowiska, i jak mówi bp Polak, powinno się ono wyłonić dopiero w trakcie rozmów ze stroną rządową, aby bazowało na wspólnych intencjach oraz realnych możliwościach jednej i drugiej strony. Do tej pory strona rządowa z propozycją rozmów nie wystąpiła. Prawdopodobnie czeka na posiedzenie Komisji Wspólnej, które odbędzie się w połowie marca. Pewne jest, że strona kościelna będzie wówczas apelowała o możliwość uczestnictwa w dalszych pracach nad modyfikacją Funduszu Kościelnego oraz o zawarcie dwustronnej umowy.

Kiedyś rozmawiano

Warto zwrócić uwagę, że prezentowane obecnie przez stronę rządową stanowisko w kwestii likwidacji Funduszu Kościelnego kiedyś było odmienne. Świadczy o tym dobitnie pismo podsekretarza stanu w MSZ Andrzeja Kremera z października 2008 r. przygotowane w związku z podejmowanymi przez senatorów SLD próbami likwidacji Funduszu. Co zrobił wówczas rząd? Jego reakcję na projekt SLD opisuje min. Kremer, wyjaśniając senatorom, że „strona rządowa, zgodnie z zapisem art. 22 ust. 2 konkordatu, zwróciła się za pośrednictwem Kościelnej Komisji Konkordatowej (podkreślenie moje) do Stolicy Apostolskiej o opinię w sprawie senackiego projektu ustawy o zniesieniu Funduszu Kościelnego, po otrzymaniu której postanowiono sformułować wnioski co do dalszego działania Funduszu Kościelnego”. Stanowisko Stolicy Apostolskiej wobec projektu ustawy było negatywne, jednakże na posiedzeniu rządowej i Kościelnej Komisji Konkordatowej 30 czerwca 2006 r. strona kościelna wyraziła pogląd, iż „kwestią przyszłościową pozostaje wypracowanie zasad finansowania Kościoła katolickiego, co powinno być przedmiotem prac zespołu do spraw finansów przy komisjach konkordatowych”.

Cytowany dokument jest koronnym dowodem na to, jak bardzo w ciągu kilku lat zmieniła się polityka rządu Tuska wobec Kościoła oraz innych wspólnot wyznaniowych. Z pisma min. Kremera wynika też, że 14 kwietnia 2008 r. przewodniczący Rządowej Komisji Konkordatowej, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski spotkał się z przewodniczącym Kościelnej Komisji Konkordatowej, bp. Tadeuszem Pieronkiem. „Rozmówcy uznali za wskazane wznowienie prac zespołów roboczych w ramach komisji konkordatowych w celu wypracowania określonych rozwiązań i ekspertyz wskazanych przez obydwie strony. Za kwestie takie uznano zasady finansowania Kościoła katolickiego w Polsce oraz sprawę Funduszu Kościelnego funkcjonującego od 1950 r. (podkreślenie moje)”. Należy więc zapytać, co się stało, że w 2008 r. chciano w ramach komisji konkordatowej rozmawiać o Funduszu Kościelnym, a teraz nie widzi się potrzeby takiej rozmowy. MSZ w tej sprawie unika jednoznacznej deklaracji. W odpowiedzi na pytanie, czy ministerstwo zamierza o likwidacji Funduszu rozmawiać w komisji konkordatowej, jego rzecznik zrobił unik i napisał, że odpowiedzialnym za przeprowadzenie reformy dotyczącej Funduszu Kościelnego jest Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAiC) a tam dokładnie Departament Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych i że „trwają prace analityczne w sprawie projektu założeń odnoszących się do zamiany dotychczasowego Funduszu Kościelnego na bardziej nowoczesne sposoby finansowania rożnych form działalności Kościołów”. Kiedy do MSZ napisałem po raz kolejny, tym razem odwołując się wprost do pisma min. Kremera i pytając, czy możliwe jest zastosowanie podobnej procedury obecnie, odpowiedź była bardziej szczegółowa i brzmiała: „Takie rozwiązanie jest możliwe. Jednak proszę pamiętać, że słowa śp. ministra Kremera zostały wypowiedziane 4 lata temu w innej sytuacji i kontekście. W tej chwili sprawą, jak już pisaliśmy, zajmuje się Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Kwestia, na którym forum zostaną przeprowadzone konsultacje z przedstawicielami Kościoła katolickiego, nie była jeszcze przedmiotem uzgodnień ze stroną kościelną. Być może zostanie ona poruszona podczas najbliższego spotkania Komisji Wspólnej Przedstawicieli Rządu i Episkopatu planowanym w połowie marca br.”. Warto zauważyć, że głos MSZ jest odmienny od wystąpienia min. Kołodziejczyka, który przesądził, że umowy w tej sprawie nie będzie.

Prawo się nie zmieniło, biskupi są ci sami, a nawet rządzący się nie zmienili. Dlaczego więc dzisiaj strona rządowa szuka wybiegów, aby nie stosować rozwiązań, które 4 lata temu były oczywiste? Wytłumaczenia są w istocie dwa: ekonomiczne oraz polityczne. Rząd używa tego pierwszego, mówiąc, że w dobie kryzysu trzeba oszczędzać i w związku z tym należy zlikwidować Fundusz Kościelny. To wydatek stanowiący niecałe 3 promile budżetu państwa! Istnieje jednak także wytłumaczenie polityczne, które sprowadza się do taktyki PO, która chce utrzymać wpływy także wśród antyklerykalnych wyborców głosujących ostatnio na Ruch Palikota. Tylko czy warto dla doraźnych koniunkturalnych korzyści psuć delikatną tkankę relacji państwo–Kościół i przekreślać to wszystko pozytywne, co na tym obszarze stworzono w ciągu ostatnich 20 lat?

Jednostronne rozwiązania są złe

O konieczności zawarcia umowy w sprawie likwidacji Funduszu Kościelnego przekonuje prymas Polski Sprawdzian   Roman Koszowski – Do likwidacji Funduszu Kościelnego umowa jest konieczna – mówi prymas Polski

Andrzej Grajewski: Minister Piotr Kołodziejczyk w odpowiedzi na interpelację posłanki PiS w sprawie Funduszu Kościelnego wyraził zdanie, że do jego likwidacji nie jest potrzebna dwustronna umowa ze stroną kościelną. Jak się to ma do ustaleń zawartych w konkordacie, który Ksiądz Prymas jako nuncjusz apostolski negocjował z władzami RP?

Abp Józef Kowalczyk: – Trzeba wyraźnie stwierdzić, że konkordat przyjmuje jako punkt wyjścia ustalenia zawarte w polskim prawie (por. art. 22.2), a więc dotyczy to także przepisów regulujących funkcjonowanie Funduszu Kościelnego. Jest także zapis mówiący o tym, że w przypadku wątpliwości czy różnic co do interpretacji zapisów konkordatowych będą one usuwane na drodze dyplomatycznej. Mówi o tym wyraźnie art. 28 konkordatu. Dokument miał służyć dobru wspólnemu, zarówno Kościołowi, jak i państwu, i w takim duchu powinien być odczytywany oraz interpretowany, jeśli jest zamiar wprowadzenia nowego stanu prawnego na obszarze relacji Kościół–państwo.

Czy więc zamiar likwidacji Funduszu Kościelnego bez rozmów z episkopatem jest zgodny z duchem konkordatu, czy nie?

– Przede wszystkim jest to zamiar niegodny demokratycznego rządu polskiego. Fundusz Kościelny, który powstał w 1950 r. jako swoista rekompensata za mienie zagrabione Kościołowi, w istocie do 1989 r. nie służył celom, dla jakich został powołany. Nigdy także nie dokonano wyceny utraconych wówczas przez Kościół dóbr, tylko ówczesne władze PRL-u przyjęły ryczałtową kwotę, która była wpłacana na Fundusz Kościelny ze środków budżetowych. Wiemy, że działalność Funduszu Kościelnego nie służyła Kościołowi katolickiemu, ale środki z niego były do dyspozycji głównie Kościoła prawosławnego, Kościoła polskokatolickiego (narodowego), Kościoła ewangelicko-augsburskiego oraz służyły księżom patriotom wykorzystywanym do walki z hierarchią katolicką. Dopiero w 1989 r. nastąpiły zmiany, które spowodowały, że Fundusz zaczął służyć swym zasadniczym celom, m.in. ubezpieczeniu osób duchownych, na rzecz wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych posiadających uregulowany status prawny w RP, także tych, którym państwo niczego nie zabrało, gdyż zaistniały po 1950 roku. Jeśli obecny rząd chce być szanowany, nie może zapominać o tych dawnych zobowiązaniach i powinien respektować prawo z poszanowaniem zarówno konstytucji, jak i konkordatu. Dlatego przestrzegałbym przed raptownym, nieprzemyślanym podchodzeniem do sprawy z pominięciem rozmów ze stroną kościelną. Tym bardziej że w czasie rozmów przed podpisaniem konkordatu strona kościelna wyraźnie powiedziała, że nie wnosi innych roszczeń aniżeli te, które wynikały z pogwałcenia peerelowskiego prawa. Nikt nie domagał się całościowego zwrotu dóbr martwej ręki, zagarniętych bezprawnie ustawą z 1950 r. Dlatego komisja konkordatowa jest jak najbardziej kompetentna, aby na jej forum prowadzić dyskusje w związku z pojawiającymi się na tym obszarze nowymi propozycjami.

Czyli do likwidacji Funduszu Kościelnego umowa jest konieczna?

– Oczywiście, to wynika wprost z zapisów prawa. W przeciwnym razie byłoby to arbitralne pociągnięcie, niegodne demokratycznego państwa prawa. Intencją Jana Pawła II, realizowaną w czasie rozmów o konkordacie, było stworzenie zasadniczych i trwałych norm prawnych, które przez dłuższy okres miały służyć zarówno Kościołowi, jak i państwu. To w niczym nie ograniczało kompetencji ustawodawczych polskiego parlamentu. Stwarzało jednak pewien tryb dla procedury przyjmowania aktów prawnych, stanowiących nową jakość na tym obszarze regulacji prawnych. Dodam, że sprawy związane z Funduszem Kościelnym – jak już wspomniałem – dotyczą nie tylko Kościoła katolickiego, gdyż korzystają z niego wszystkie zarejestrowane Kościoły i związki wyznaniowe, co zobowiązuje rząd do szczególnej delikatności w poruszaniu się na tym obszarze. Wiem, że te środowiska także są mocno zaniepokojone pomysłami, o których na razie mogą tylko czytać w mediach, gdyż z nimi także nikt nie rozmawia.

Jak więc kwestie dotyczące przyszłości Funduszu Kościelnego powinny być rozwiązywane?

– Najlepiej przez przygotowanie takich projektów ustaw, które będą konsultowane z przedstawicielami różnych Kościołów i które będą odpowiadały nowoczesnym rozwiązaniom stosowanym na całym świecie. Jeśli Fundusz Kościelny miałby być zlikwidowany, powinny zostać zaproponowane inne rozwiązania, w przeciwnym razie będziemy zmuszeni protestować. Tylko ustawy, które znajdują powszechną aprobatę, mają cechy trwałości. Inne rozwiązania, narzucane siłą, zawsze będą kontestowane i przy najbliższej, nadarzającej się okazji zmieniane, a chodzi o to, aby obszar prawa regulującego stosunki Kościół–państwo był stabilny. Każde jednostronne rozwiązanie będzie złe. Jest rzeczą godną ubolewania, że działalność Funduszu Kościelnego, mająca być zadośćuczynieniem za lata bezprawia, dzisiaj tak lekkomyślnie jest kontestowana. Dlatego, gdy słyszę różne nieodpowiedzialne propozycje w tym względzie, zastanawiam się, jakie są prawdziwe, rzeczywiste intencje tych podmiotów, które mają udział w sprawowaniu władzy, czy też do niej pretendują

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.