Sukces jeszcze do nas nie dotarł

PAP |

publikacja 10.03.2012 19:34

Sukces jeszcze do nas nie dotarł, dopiero co zeszliśmy do bazy - powiedział PAP kierownik narodowej wyprawy na Gasherbrum I (8068 m) w Karakorum Artur Hajzer. W piątek Adam Bielecki i Janusz Gołąb dokonali pierwszego zimowego wejścia na szczyt.

Sukces jeszcze do nas nie dotarł Dr. Olaf Rieck / CC-SA 3.0 Gasherbrum I - ściana południowo-zachodnia

PAP: W piątek powiedział pan, że o pełnym sukcesie będzie można mówić, gdy wszyscy zejdą do bazy.

Artur Hajzer: To prawda. U nas kończy się sobota i dopiero przed chwilą dotarliśmy szczęśliwie do bazy na 5030 metrów. Jeszcze nie zdążyłem zdjąć kurtki, butów, jak odebrałem telefon.

Szczyt został zdobyty 49. dnia od rozpoczęcia akcji górskiej. Czy po pierwszym, nieudanym ataku pod koniec lutego, miał pan nadal nadzieję na powodzenie wyprawy?

A.H. Szczerze? Straciliśmy wiarę. Od początku lutego ze względu na złą pogodę - opady śniegu, a przede wszystkim silne wiatry - większość dni zmuszeni byliśmy spędzać w bazie. Prognozy były fatalne. Szansa na poprawę warunków pojawiła się pod koniec lutego. Wyszliśmy z nadzieją, że jakoś się przebijemy do obozu III na 7000 m. Niestety, zwiało nas z wysokości 6650 m. Sponiewierani i wymęczeni wróciliśmy do bazy.

 A jednak ponowiliście atak?

A.H.: Dostaliśmy prognozę, że 8 i 9 marca wiatr będzie odpoczywał. Wyszyliśmy o północy. Tym razem dopisało nam szczęście, a ono jest nieodzowne. Ale ten sukces jeszcze do nas nie dotarł. Niech Adam osobiście to potwierdzi. Ja czekałem na nich w obozie II na 6450 m.

Adam Bielecki: Dotarliśmy na wierzchołek po wschodzie słońca; przebywaliśmy na nim przez około 10 minut. Nie było czasu, aby podziwiać widoki; nic nie jedliśmy, nic nie piliśmy. Zrobiliśmy zdjęcia do dokumentacji i zaczęliśmy schodzić. Nie mieliśmy aparatów tlenowych. Dłuższe przebywanie na takiej wysokości jest niebezpieczne.

Przeważnie zejścia są trudniejsze od wspinaczki.

A.B.: To prawda, bo organizm jest już bardzo osłabiony. W naszym przypadku uważam, że zejście było równie trudne jak wejście. Najbardziej doskwierało nam zimno. Było poniżej 30 stopni, a odczuwalna temperatura to minus 65-70.

Pana siostra, Agnieszka, zajmująca się bazą, informowała wcześniej, że macie odmrożenia.

A.B.: Mamy przemrożone końcówki nosów, ponadto ja mam przemrożonego palucha. Trudno ocenić teraz następstwa. Wydaje mi się, że nie będziemy mieli trwałego uszczerbku.

***

28-letni Adam Bielecki z Tychów i 43-letni Janusz Gołąb z Gliwic finalny atak rozpoczęli z obozu trzeciego na wysokości 7040 m. Wspinali się tzw. drogą japońską od strony północno-zachodniej.

Na dziewięć spośród 14 ośmiotysięczników jako pierwsi wspięli się zimą Polacy, w tym na jeden z Włochem Simone Moro. Niezdobyte o tej porze roku pozostały jeszcze trzy góry: Broad Peak (8047 m), Nanga Parbat (8126 m) i K2 (8611 m). Wszystkie leżą na terenie Pakistanu.

Rozmawiał Janusz Kalinowski (PAP)

kali/ krys/

TAGI: