publikacja 22.03.2012 00:15
Prezydent RFN dokonuje gorzkiego rozliczenia z niemocą elit w postkomunistycznych krajach bojących się własnej przeszłości.
Jozef Wolny
Książka Joachim Gaucka, „Winter im Sommer – Frűling im Herbst” (Zima w lecie, wiosna jesienią), wydana w 2009 r., nabiera nowego znaczenia, gdyż jej autor został właśnie prezydentem RFN. Jest to nie tylko zapis jednej biografii, Meklemburczyka, pastora, dysydenta, a później twórcy Urzędu ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD, tzw. Urzędu Gaucka, który pierwszy otwarł przed społeczeństwem dokumenty bezpieki, ale i ważne przesłanie ideowe. Książka, powstała we współpracy ze znaną dziennikarką Helgą Hirsch, składa się z dwóch części. Pierwsza jest barwną, nostalgiczną, ale często także bardzo gorzką refleksją o życiu chrześcijanina w NRD. Druga opisuje strach elit politycznych przed otwarciem akt bezpieki. Gauck wpisuje funkcjonowanie swojego urzędu w szerszy kontekst niemieckich rozliczeń czy raczej ich zaniechania po II wojnie światowej. Przytacza opinię filozofa Theodora Adorno z 1959 r., że brak rozliczeń z latami dyktatury narodowosocjalistycznej oraz pytań o odpowiedzialność społeczną za zbrodnie III Rzeszy miał fatalny wpływ na świadomość współczesnego pokolenia Niemców. Z tej lekcji, pisze Gauck, należało wyciągnąć naukę, aby czerwona dyktatura nie była równie bezkarna.
Przypadek Stolpego
Opisując pracę urzędu, zwraca uwagę, że przeciwnikami rozliczeń byli nie tylko funkcjonariusze dawnego systemu oraz członkowie nomenklatury kościelnej. Bardzo silny opór wobec jego działań był także w lewicowych elitach i mediach na Zachodzie. Wytrwałe w tropieniu i rozliczaniu każdego śladu powiązań z nazizmem, gotowe były one spuścić kurtynę zapomnienia na oczywiste przypadki bezprawia związanego z komunizmem. Gauck odczuł to szczególnie przy okazji dyskusji o aktach premiera Brandenburgii Manfreda Stolpego. W czasach NRD był on szefem sekretariatu Związku Kościołów Ewangelickich, a jednocześnie w latach 1964–1989 był zarejestrowany jako tajny współpracownik Stasi o pseudonimie „Sekretarz”. Gdy rozpoczęła się o tym dyskusja, w obronie Stolpego występowały zarówno autorytety lewicy, jak i prawicy. Politycy wszystkich partii przestrzegali Gaucka, aby nie niszczył jedynego polityka z Niemiec Wschodnich, któremu na początku lat 90. udało się zrobić karierę w zjednoczonych Niemczech. W obronie Stolpego wystąpiło także 8 protestanckich biskupów, z których 6 później okazało się tajnymi współpracownikami Stasi. Mając takie wsparcie, Stolpe przedstawiał się jako ofiara reżimu. Broniły go także media, co spowodowało, że w chaosie różnych poglądów i sądów opinia publiczna była zdezorientowana. Gauck nie ugiął się pod presją i konsekwentnie wyjaśniał, co wynika z dokumentów, które zachowały się w dossier „Sekretarza”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.