Sprawa fundamentalna

Andrzej Grajewski

GN 14/2012 |

publikacja 04.04.2012 00:15

O zagrożeniach dla funkcjonowania IPN z prezesem Instytutu dr. Łukaszem Kamińskim rozmawia Andrzej Grajewski.

Łukasz Kamiński Jakub Szymczuk Łukasz Kamiński
Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, historyk, badacz oporu społecznego wobec komunizmu, autor wielu prac i współorganizator konferencji naukowych na ten temat. Od 2000 r. pracownik Biura Edukacji Publicznej IPN, w czerwcu 2011 r. wybrany przez Sejm na prezesa Instytutu.

Andrzej Grajewski: Co dalej z aktami na temat Lecha Wałęsy, znalezionymi w Kancelarii Sejmu?

Łukasz Kamiński: – W tej dokumentacji nie ma żadnych oryginałów ani kopii dokumentów wytworzonych przez organa bezpieczeństwa PRL.

To co tam jest?

– Materiały związane z funkcjonowaniem tzw. komisji Ciemniewskiego (została powołana przez Sejm w 1992 r. dla wyjaśnienia wątpliwości powstałych po przekazaniu dokumentacji przez Antoniego Macierewicza – przyp. red.). Instytut wystąpił z formalnym wnioskiem do Kancelarii Sejmu o przekazanie kopii tych materiałów do naszych zasobów.

Prokurator generalny Andrzej Seremet sugerował likwidację pionu śledczego IPN, wypowiadając dość osobliwe sądy na temat tego, czym powinni zajmować się ci prokuratorzy. Jakie jest Pana zdanie w tej sprawie?

– Pion śledczy wymaga pewnej reformy, ale powinien pozostać częścią IPN. Zawsze przecież, na podstawie śledztw z lat 90., kiedy obowiązywały podobne akty prawne umożliwiające ściganie, możemy porównać dokonania w ściganiu zbrodni komunistycznych prokuratorów z prokuratury powszechnej i z pionu ścigania IPN. Pomimo że my zaczęliśmy 10 lat później, kiedy sprawców już trudniej było ścigać, liczba skazanych jest wielokrotnie wyższa. Możemy dyskutować, czy efektywność tego pionu jest wystarczająca, ale jedno nie ulega wątpliwości – ściganie zbrodni z przeszłości z lepszym skutkiem następuje, gdy zajmuje się tym wyspecjalizowany pion śledczy IPN, niż gdy było to w gestii prokuratury powszechnej. Można zastanawiać się, czy w związku z malejącą liczbą śledztw nie powinna następować redukcja liczby prokuratorów. Widziałbym na tym obszarze wprowadzenie jakiegoś mechanizmu ustawowego. W tym zakresie postulowałbym także o pewne uprawnienia dla prezesa IPN, który nie jest prokuratorem, aby miał przynajmniej możliwość zorientowania się, na jakim etapie znajduje się dane śledztwo. Sugerowałbym także złagodzenie kodeksowej zasady tajności śledztwa, zwłaszcza w przypadkach, o których wiadomo, że sprawcy już nie żyją. Dzięki temu opinia publiczna mogłaby być lepiej informowana o postępach w tych śledztwach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.