W 312 dni dookoła świata

PAP |

publikacja 07.05.2012 20:58

Tomasz Cichocki, który po 312 dniach ukończył samotny rejs wokół globu, jest już na lądzie. W poniedziałek wieczorem jacht "Polska Miedź" klasy Delphia 40.3, na którym 54-letni żeglarz z Olsztyna odbywał podróż, zacumował w marinie francuskiego Brestu.

W 312 dni dookoła świata DelphiaYachts.eu/PAP/EPA Polski żeglarz, kapitan Tomasz Cichocki na jachcie "Polska Miedź" jest 7 maja br. bliski zamknięcia pętli samotnego rejsu wokół globu w pobliżu francuskiego portu Brest, skąd wystartował 1 lipca 2011 roku. Ostatnie mile pokonuje w asyście motorówki, na pokładzie której jest m.in. jego żona i

Kapitan zamknął pętlę o godz. 18.47 czasu polskiego. O tej porze minął latarnię morską Pointe du Petit Mineau, skąd 1 lipca rozpoczął rejs. Komisarz World Sailing Speed Record Council (WSSRC) Claude Breton potwierdził oficjalnie fakt opłynięcia Ziemi przez Cichockiego.

Brest przygotowuje się do 20. Międzynarodowego Festiwalu Morskiego (13-19 lipca) i w Port de Chateau w centrum miasta trwają prace stolarskie. Jednak dla "Polskiej Miedzi" przygotowano honorowe miejsce przy głównym nabrzeżu.

 

Cichocki jest 16. Polakiem, który samotnie opłynął świat pod biało-czerwoną banderą. Pierwszym był Leonid Teliga. Rejs rozpoczął na drewnianym jachcie "Opty" 25 stycznia 1967 roku z Casablanki, a pętlę zamknął po dwóch latach i dwóch miesiącach. Zmarł 21 maja 1970 roku. Miał 53 lata.

Pierwszym Polakiem i trzecim żeglarzem w historii, który samotnie, bez zawijania do portów okrążył Ziemię, jest Henryk Jaskuła. Dokonał tego na "Darze Przemyśla" płynąc tzw. trasą z wiatrem, poczynając od Przylądka Dobrej Nadziei (RPA). Rejs trwał 344 dni. Zakończył się w Gdyni 20 maja 1980 roku.

Po 28 latach jego wyczyn powtórzył, choć inną trasą - z USA ze wschodu na zachód, pochodzący z Iławy Tomasz Lewandowski na jachcie "Luka".

Cichocki chciał być trzecim w kraju żeglarzem z osiągnięciem wokółziemskiego rejsu non-stop. Jednak w połowie października musiał go przerwać i zawinąć do Port Elizabeth w RPA. Pod koniec września, podczas trwającego kilka dni sztormu, nieokreślony obiekt uszkodził płetwę sterową. Później potężna boczna fala sprawiła, że kapitan przewrócił się, uderzył głową w jeden z elementów wyposażenia jachtu i stracił przytomność. Po odzyskaniu zdołał opatrzyć i zszyć ranę.

Po 10 dniach i usunięciu usterek Cichocki wziął kurs na Nową Zelandię. Potem, z powodu awarii systemu łączności satelitarnej nie było z nim kontaktu od 21 listopada. Pozostawało jedynie wirtualne śledzenie "Polskiej Miedzi", a i z tym od połowy marca były problemy.