Ciekawość

ks. Włodzimierz Lewandowski

Czasy ciemnogrodu mamy za sobą. Nie wiedzieć na szczęście czy nieszczęście. Teraz i jednej książki nie trzeba, by dyskutować…

Ciekawość

Grzecznym dzieckiem będąc ;) nie zadowalałem się posiadaniem zabawek i kolekcjonowaniem ich w specjalnie do tego przeznaczonym kąciku. Musiałem poznać ich zawartość. Stąd żywot miewały krótki. Gdy wuj z zaprzyjaźnionego kraju przywiózł zdalnie sterowany samochód, ten zdążył przejechać po kuchni dwa razy. Potem była nauka. Jakim cudem to chodzi? A że robota była solidna koniecznym okazało się zastosowanie najbardziej sprawdzonej metody. Jeden ruch ręką w kierunku ściany i po chwili cała zawartość wnętrza leżała na podłodze. Te silniczki, trybiki, ośki. Po prostu cudo. I co z tego, że potem nie dało się złożyć. Zdobyta wiedza miała większą wartość od jeżdżącego samochodu.

Ślady tej ciekawości do dziś noszę na prawej ręce. Było to w czasie, gdy z techniką już sobie jakoś radziłem. Do rozebrania roweru nie potrzebowałem ściany. Wystarczyły klucze. Na koniec, po naprawie, należało sprawdzić, czy wszystko dobrze działa. Działało lepiej niż dobrze. Tylko palec nie zdążył uciec z miejsca, gdzie być go nie powinno. A potem trzeba było udowodnić ojcu, że mięczakiem to już nie jestem i każdy ból zniosę.

Podniosłem wzrok znad książki i popatrzyłem na ten palec czytając wspomnienia jednego z polskich artystów. Nazwiska nie wspomnę, żeby mnie ktoś o promowanie sympatii politycznych nie posądził. Ów artysta opowiadał, jak to ojciec pomagał mu przezwyciężyć strach i stawiać kolejne kroki. „Zrób jeszcze jeden. Idź. Zobacz. Zawsze możesz się cofnąć.” Nie jestem pewny, czy dobrze cytuję, ale sens z pewnością został.

Lector unius libri. (Czytelnik jednej książki – dla wychowanych jedynie na językach nowożytnych.) Tak zwykł mawiać o kiepsko przygotowanym do dyskusji studencie nasz wykładowca łaciny. Machał przy tym znacząco ręką, co odbierane było jednoznacznie. Orłem dyskutant nie będzie. Cóż, czasy ciemnogrodu mamy za sobą. Nie wiedzieć na szczęście czy nieszczęście. Teraz i jednej książki nie trzeba, by dyskutować…

Nadziwić się nie mogę zakończonemu procesem szumowi wokół tak zwanego bombera z Muszyny. Że piroman i terrorysta. Przecież wielu słynnych naukowców i odkrywców tak zaczynało. Od niezbyt bezpiecznych eksperymentów. Gdyby tak wszyscy organy ścigania mieli powiadamiać pewnie długo jeszcze w czasach wspomnianego średniowiecza byśmy żyli. Zresztą nie tak odległe są czasy, gdy petard nie znano, za to niemal każdy chłopak z puszkami i saletrą, z niezłym skutkiem doświadczenia czynił. Co prawda niektórzy ślady tych doświadczeń noszą na własnym ciele, ale czego się nie robi dla dobra nauki. Przecież ciekawość jest motorem postępu.

Ciekawość. Zobacz, jak to działa. Zajrzyj do środka. Zrób następny krok. Przeczytaj jeszcze jedną książkę. Ech, gdyby tak wszyscy byli ciekawi świata i życia. Pewnie byśmy nie musieli słuchać i czytać tylu głupot, wypowiadanych ustami zwolenników jedynie słusznych poglądów. I nikt nie musiał by się zastanawiać czy ma do czynienia z profesorem, czy też z czytelnikiem jednej książki.