Diabelskie wyliczenia

Franciszek Kucharczak

GN 24/2012 |

publikacja 14.06.2012 00:15

Grzech jest dla Kościoła problemem, bo Kościół go nie akceptuje.

Diabelskie wyliczenia Franciszek Kucharczak/GN

Zagrajmy w skojarzenia. Owoc? – jabłko. Kolor? – czerwony. Ksiądz? – pedofil. Czy nie jest tak? W świadomości społecznej „pedofil” stał się niemal synonimem kapłana.

Piszę o tym, poruszony tekstem „Fałszywie osądzeni” z poprzedniego numeru GN. Jeśli w świat poszło, że w USA molestowało 4400 księży, a molestowało 100, to jest pewna różnica, prawda? Jeśli ludzie usłyszeli, że irlandzcy księża na przestrzeni 50 lat zgwałcili 2500 ofiar, a zgwałcili 200, to skąd wniosek, że kapłaństwo dysponuje do takich zachowań? Mnóstwo niemieckich „katolików” w poczuciu szlachetnego protestu przeciw „pedofilii w Kościele” opuściło Kościół, tymczasem wśród 15 tys. skazanych za molestowanie dzieci w Niemczech w latach 90. nie było ani jednego księdza!

Kto chce opuścić Kościół, ten szuka dowodu, że to Kościół opuścił jego. Dowód może być wiarygodny jak polityka prorodzinna polskiego rządu – co tam, ważne, żeby apostacie pozwolił kreować się na apostoła. Dam głowę, że wśród tych, co odeszli od Kościoła z powodu pedofilii, są nawet pedofile. Na pedofilskim koniu od paru lat jadą też polskie media Kościołowi przychylne inaczej. Ot, taka okładka „Newsweeka” z marca tego roku. Trzech smutnych biskupów i napis: „Sprawa finansów, plotki o homoseksualnej mafii, afery pedofilskie – na polski Kościół spadają kolejne ciosy”. Wszystkie te sprawy są odwracaniem kota ogonem, ale tu zajmijmy się tą ostatnią sprawą: jakie to afery pedofilskie wstrząsają polskim Kościołem? Ale proszę wymienić! Konkretnie! Proszę podać, ilu polskich księży w ostatnim półwieczu skazano za pedofilię. Ja znam dwa wyroki za molestowanie. Może jest tego więcej, ale nie umiem znaleźć. Trudno sobie wyobrazić, żeby „postępcy” nie wyciągnęli czegoś takiego na czołówki swoich mediów, gdyby było. Ale niechby takich dowiedzionych spraw było 10, a nawet i 30 – czy w sytuacji, gdy w Polsce obecnie jest 30 tys. duchownych, to upoważnia do stwierdzenia, że polskim Kościołem wstrząsa pedofilia? Wśród nauczycieli, psychologów, lekarzy pedofilia jest statystycznie znacznie częstsza, a przecież łajdactwem byłoby powiedzieć, że nauczyciel, psycholog czy lekarz to z reguły pedofil. Jasne, że każdy przypadek pedofilii jest rzeczą straszną, zwłaszcza wśród duchownych, ale to nie Kościół jest przyczyną tych wypadków. Przeciwnie – Kościół jest jedyną instytucją, która nigdy nie zaakceptuje grzechu – i dlatego jest solą w oku świata, który z czasem nawet krzywdzenie dzieci może uznać za ich dobro. Stąd manipulacje, które są udziałem w dziele diabła – odwiecznego kłamcy, bo to jemu najbardziej zależy na oderwaniu chrześcijan od źródła życia, jakie bije w Kościele.

Benedykt XVI półtora roku temu powiedział w wywiadzie Peterowi Seewaldowi: „Można przypuszczać, że diabeł nie mógł ścierpieć Roku Kapłańskiego i dlatego rzucił nam w twarz cały ten brud. Jakby chciał pokazać światu, ile grzechu jest właśnie wśród księży”. No i diabeł – jak to diabeł – rzucił przede wszystkim kłamstwem.

W państwie duńskim

Duńczycy będą mogli zawierać jednopłciowe „małżeństwa” w Kościele luterańskim. Postanowił o tym… duński parlament. Jest tak, bo Kościół luterański w Danii ma status Kościoła państwowego. W myśl ustawy pastorzy będą mogli odmówić przewodniczenia ceremonii, ale nie mają prawa odmówić udostępnienia budynku kościelnego. Nie powinno być z tym jednak problemów, bo większość duńskich luteran (w tym pastorów) opowiada się za nowym prawem. Podnoszą się też żądania, żeby takie przepisy obowiązywały wszystkie wspólnoty religijne, ale jak na razie minister ds. kościelnych Manu Sareen uspokaja, że wyznania nieluterańskie nie będą nimi objęte. Bardzo to łaskawe ze strony duńskiego państwa, że nie każe plugawić kościołów katolickich. Łaskawość Danii może się jednak skończyć, bo w miarę wzrostu zainteresowania własnym ego, spada zainteresowanie Jezusem Chrystusem.

Interes dziecka

Dziecku w brytyjskiej szkole nie można podać bez zgody rodziców nawet aspiryny, można mu natomiast przepisać środki antykoncepcyjne. Dzieci mają też prawo bez informowania rodziców dokonać aborcji w państwowych szpitalach. Taki przypadek miał miejsce niedawno w Salford. Piętnastolatka poprosiła szkołę o pomoc w dokonaniu aborcji, więc dyrekcja udzieliła jej „wsparcia” i zwolniła ją nawet z lekcji, żeby mogła pozbyć się „problemu” w dniu nauki szkolnej. Rodzice dowiedzieli się po fakcie. Urzędnicy szkoły nie mają sobie nic do zarzucenia, bo działali w „najlepszym interesie dziecka”. Ten interes jest dziwnie związany z interesem biznesu aborcyjnego. Stąd też Wielka Brytania przoduje w liczbie aborcji wykonanych u dziewcząt poniżej 16. roku życia. W 2011 roku takich przypadków było tam 3258! To ciekawe, bo aby zapobiec ciążom u nieletnich, „edukacją seksualną” objęto na Wyspach już nawet przedszkolaków. Został już tylko okres prenatalny, ale jak edukować „płody” bez wiedzy matki?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.