Wymiana ciosów (Ukraina – Francja 0:2, Szwecja – Anglia 2:3)

Leszek Śliwa

publikacja 15.06.2012 23:51

Niezwykle zaciekłą walkę oglądaliśmy w wieczornym meczu. Szwedzi prowadzili 2:1, ale przegrali i muszą pakować walizki.

Ukraina – Francja 0:2

Francuzi mogą sporo zwojować w tym turnieju. Mają znakomitych napastników, których trudno powstrzymać jeśli da się im choć trochę miejsca. Mecz rozstrzygnął pierwszy gol dla „trójkolorowych”. Dopóki Ukraińcy bronili remisu, walka jeszcze trwała. Kiedy jednak przegrywając musieli przejść do ataku, okazało się, że są zupełnie bezradni. Nowy zespół Francji, który stylem gry przypomina Holandię, świetnie się czuje w grze z kontry. Z atakiem pozycyjnym jest nieco gorzej, ale i tak Benzema i koledzy raz po raz zagrażali bramce gospodarzy. W końcówce mecz przypominał już zabawę kota z myszką.

Ukraińcy liczyli na to, że uda im się skontrować rywali, którzy bardzo potrzebowali zwycięstwa i musieli atakować. Do takiej gry trzeba jednak  mieć więcej szybkich piłkarzy. Najlepszy zawodnik gospodarzy, Szewczenko, niestety nie jest już tak szybki jak przed laty. Dzięki swym umiejętnościom technicznym mógł jednak strzelić gola. Jego koledzy nie dorównują mu klasą i w ostatnim meczu z Anglią trudno im wróżyć zwycięstwo, którego potrzebują do awansu.

Szwecja – Anglia 2:3

Anglicy mają znacznie lepszy zespół, ale Szwecja jest dla nich wyjątkowo trudnym rywalem. Przede wszystkim dlatego, że przewyższa Anglię w tym, co stanowi ich najmocniejszą stronę w meczach z innymi rywalami. Szwedzi jeszcze lepiej od Anglików grają głową, jeszcze lepiej wykorzystują stałe fragmenty gry (strzelili po nich oba gole), są waleczniejsi i twardsi w obronie. Pech Szwedów polega na tym, że są to ich jedyne zalety, a Anglicy potrafią oprócz tego nieźle grać w piłkę. Żeby pokonać Szwedów muszą więc sięgnąć po takie atuty, jak gdyby byli Hiszpanią czy Brazylią. I sięgnęli, choć nie przyszło im to łatwo, bo nie są do tego przyzwyczajeni.

Szwedzi są drugą – po Irlandii – drużyną, która odpadła z turnieju. Za mecz z Anglią należą im się jednak brawa. Zasłużył na nie zwłaszcza Ibrahimović. Ten świetny napastnik grał właściwie w drugiej linii, co bardzo krytykowali polscy komentatorzy telewizyjni. Problem w tym, że gdyby grał w ataku, mógłby przez cały mecz nie doczekać się na choćby jedno dobre podanie. Ponieważ rozgrywa piłkę znacznie lepiej niż szwedzcy pomocnicy trener zdecydował, że mniejszym złem będzie wycofanie Ibrahimovicia do drugiej linii, by podawał kolegom. Jestem skłonny przyznać mu rację, skoro Szwedzi strzelili trzy gole w dwóch meczach. No ale jeden Zlatan to za mało…

Anglicy mogą natomiast być groźni. Zwłaszcza kiedy do zespołu wróci Wayne Rooney, który dwa pierwsze mecze pauzował za kartki.